Podsumowanie Krajowych Eliminacji 2017

Zwycięstwo Kasi Moś w Krajowych Eliminacjach do 62. Konkursu Piosenki Eurowizji śledziło w tym roku średnio 2,5 mln. widzów TVP 1 i TVP Polonia. Czy jednak Flashlight wygrałoby również wtedy, gdyby zastosowano inny sposób przyznawania punktów?

Część 1. polskich Krajowych Eliminacji 2017 (KE) zgromadziła przed ekranami telewizorów średnio 2,34 mln. widzów. Część 2., podczas której zobaczyliśmy występy Dody i Michała Szpaka i poznaliśmy wyniki konkursu, wzbudziła jeszcze większe zainteresowanie, przyciągając średnio 2,67 mln. osób. Dało to obu stacjom łączny udział w rynku na poziomie odpowiednio 14,85% (cz. 1) i 18,26% (cz. 2). Krajowe Eliminacje były zatem najchętniej oglądanym programem w telewizji w swoim czasie antenowym.

Głosowanie

Telewizja Polska zdecydowała się w tym roku na zaproszenie profesjonalnego jury, które – podobnie jak podczas samej Eurowizji – w 50% wpływa na zwycięstwo. Podczas eliminacji zastosowano uproszczony sposób liczenia punktów. Wg tego systemu suma tzw. małych punktów przyznawanych przez każdego z członków jury przeliczana jest na tzw. duże punkty: od 10 dla najlepszej piosenki (w przypadku KE Flashlight Kasi Moś) do 1 dla utworu ocenionego najsłabiej (You Look Good Olafa Bressy). Podobnie postąpiono z głosami widzów – najpopularniejsza piosenka (Carmell Faces) otrzymała ich 10, a 1 pkt. występ, który zdobył najmniejsze uznanie telewidzów. Punkty przyznane oddzielnie przez jury oraz w głosowaniu audiotele zostały zsumowane, a zwyciężyła piosenka z największą ich liczbą.

Ten sposób punktowania ma jednak tę wadę, że nie uwzględnia rzeczywistych różnic w głosach między poszczególnymi piosenkami. Nie ma tu bowiem znaczenia, czy w rankingu jury kolejne piosenki dzieli 1 czy 10 małych punktów – ostatecznie lepsza z nich dostanie tylko 1 duży punkt więcej niż konkurentka. Podobnie w głosowaniu audiotele, wystarczy być tylko odrobinę lepszym, by zdobyć 1 pkt. więcej niż kolejne nagranie w rankingu – nawet jeśli różnica jest znaczna, to i tak nie będzie miała wpływu na liczbę dużych punktów.

Podczas sobotnich eliminacji jury w składzie Maria Sadowska, Robert Janowski, Alicja Węgorzewska, Włodek Pawlik i Krzesimir Dębski przyznało swoje małe punkty wg schematu poniżej. Ich sumę przeliczono na duże punkty od 10 do 1, a następnie zsumowano z punktami wynikającymi z głosowania telewidzów.

W Szwecji robi się inaczej

System punktowania stosowany podczas Melodifestivalen, czyli szwedzkich eliminacji do Eurowizji, jest nieco bardziej skomplikowany, ale przez to być może bardziej sprawiedliwy. Poszczególne składy sędziowskie (nie są to jak w Polsce pojedyncze osoby, lecz delegacje z kilku innych państw) przyznają noty jedynie siedmiu z dwunastu piosenek biorących udział w finale (12 punktów dla najlepszej i kolejno 10, 8, 6, 4, 2 oraz 1 punkt). Wynik głosowania jury nie jest jednak przeliczany na duże punkty, lecz pozostaje niezmieniony. Uwzględnia się tylko fakt, ile łącznie punktów przyznało jury – taką samą łączną liczbę punktów przydzielają widzowie. W przypadku głosowania audiotele ważna jest natomiast faktyczna wartość procentowa otrzymanych głosów.

Polskie jury głosujące podczas KE miało do przyznania łącznie 275 punktów (55 od każdego z członków, 2 nadmiarowe punkty przyznane przez Roberta Janowskiego nie miały wpływu na ostateczny wynik). Wobec tego niezwykle istotny mógłby okazać się fakt, jaką przewagę zyskała Carmell nad pozostałymi uczestnikami. Gdyby zebrała w sumie np. 40% wszystkich smsów, wówczas otrzymałaby 40% z 275, czyli 110 punktów. Dałoby jej to zwycięstwo wtedy, gdyby Kasia Moś zebrała nie więcej niż 31,6% wszystkich głosów – taki % smsów dałby Kasi 87 punktów, co doprowadziłoby do zwycięstwa Carmell, bo w przypadku remisu głos widzów staje się decydujący. W ten sposób emocje w trakcie ogłaszania wyników jeszcze bardziej sięgnęłyby zenitu.

Dalszy ciąg rozważań zamieścimy w tym artykule zaraz po tym, gdy Telewizja Polska opublikuje procentowy rozkład głosów audiotele. Ale już teraz możecie dać znać, który system uważacie za lepszy.

Źródła: Nielsen, TVP, fot: Jan Bogacz/TVP

Exit mobile version