Polscy artyści mają ogromny potencjał i dzięki nim Polska wygrywała na Eurowizji już osiem razy! Niestety żadne z tych zwycięstw nie miało miejsca w najważniejszym i najbardziej prestiżowym z konkursów organizowanych przez Europejską Unię Nadawców – Konkursie Piosenki Eurowizji. Czy Polska na Eurowizji robi coś źle?
Polska ma na swoim koncie po trzy zwycięstwa na Eurowizji dla Młodych Tancerzy i Eurowizji dla Młodych Muzyków, natomiast na Eurowizji Junior tryumfowała dwukrotnie. To jednak Konkurs Piosenki Eurowizji ma najdłuższą tradycję, największe znaczenie, a także przyciąga najwięcej uczestników i widzów. Mówiąc 'Eurowizja’ myślimy najczęściej właśnie o nim – o majowym święcie piosenki, które łączy Europę i zapiera dech w piersiach.
Polska na Eurowizji: krótka historia
Wielkie nazwiska, niekoniecznie wysokie lokaty
W historii polskich startów na Eurowizji doliczymy się kilku sukcesów, ale zazwyczaj jednak nie szło nam dobrze. Zaczęło się fenomenalnie, bo od drugiego miejsca, które dla debiutującej na Eurowizji Polski wywalczyła Edyta Górniak. I choć w kolejnych latach reprezentowali nas znakomici polscy artyści (Justyna Steczkowska, Kasia Kowalska, Anna Maria Jopek, grupa Sixteen, Mietek Szcześniak i Piasek), to żadne z nich nie znalazło się w najlepszej dziesiątce. W roku 1997 bardzo blisko była Anna Maria Jopek, ale choć typowano ją do miejsca w pierwszej trójce, to ostatecznie była dopiero jedenasta.
W roku 2003 przełamaliśmy tę złą passę dzięki formacji Ich Troje, która bilet na Eurowizję wywalczyła w pierwszych publicznych eliminacjach do Eurowizji. Piosenka Keine Grenzen – Żadnych Granic zajęła siódmą pozycję, a wśród otrzymanych not znalazło się 12 punktów z Niemiec. Było to wówczas bardzo ważne dla lidera grupy, Michała Wiśniewskiego. W tym samym roku startował bowiem także w selekcjach niemieckich, ale z inną piosenką i w zmienionym składzie zespołu.
Mniej znani artyści, jeszcze słabsze wyniki
Niestety kolejne lata były znowu chude. W 2004 grupa Blue Cafe miała zagwarantowane miejsce w finale, jednak zajęła w nim odległe miejsce siedemnaste. Przez kolejne trzy lata (2005: Ivan & Delfin, 2006: ponownie Ich Troje, 2007: The Jet Set) Polska nie wywalczyła awansu do finału. W 2008 wstrzymaliśmy oddech, bo do finału dostała się Isis Gee, ale rywalizację zakończyła na 24. miejscu.
Nadeszły kolejne trzy lata, kiedy zmagania Polski kończyły się niestety na półfinałach – reprezentowali nas wówczas Lidia Kopania, Marcin Mroziński i Magdalena Tul. Byliśmy rozczarowani wynikami, bez motywacji i chyba też bez pomysłów. W związku z tym w latach 2012-2013 Polska zdecydowała się nie brać udziału w Eurowizji.
Wielkie nadzieje, ale różnie to bywa
Przerwa czasem każdemu dobrze robi – tak też było w przypadku Polski na Eurowizji. W 2014 roku, w zasadzie pod presją fanów, Telewizja Polska poprosiła o wyjazd na Eurowizję Donatana & Cleo. Ich piosenka My Słowianie biła już rekordy popularności, więc ogromny potencjał utworu można było wykorzystać na międzynarodowej scenie. Nagranie skrócono do regulaminowych 3 minut, dodano fragment po angielsku, a eurowizyjny występ stał się jednym z najczęściej wspominanych podczas kolejnych edycji Eurowizji. Polska awansowała do finału i choć zajęła w nim dopiero miejsce 14., to jednak był to wynik nieprzemyślanego sposobu łączenia głosów od jury i telewidzów. W rankingu publiczności Donatan & Cleo uplasowali się bowiem na pozycji piątej. System zmieniono dwa lata później, ale gdyby obowiązywał już w 2014, to Polska zdobyłaby miejsce siódme.
W kolejnych trzech latach nasi reprezentanci awansowali do finału, jednak z różnym skutkiem. W roku 2015 Monika Kuszyńska zajęła miejsce 23., rok później Michał Szpak był ósmy, a w 2017 Kasia Moś uplasowała się na pozycji 22. Niestety ponownie nadeszły lata chude i naszym reprezentantom nie udało się awansować do finału aż do ostatniej Eurowizji: Gromee ft. Lukas Meijer (2018), Tulia (2019) i Rafał Brzozowski (2021). Czy mamy pomysł na Eurowizję 2022?
Spóźniony wybór
Gdy patrzymy na byłych reprezentantów Polski na Eurowizji, to może nam się nasunąć pewien smutny wniosek. Bardzo często jechali na konkurs z niewłaściwą piosenką. Bo dlaczego Justyna Steczkowska nie podbiła serc Europejczyków Dziewczyną Szamana – jak to zrobiła w Polsce wkrótce po Eurowizji? A Kasia Kowalska, której A to co mam… czy Coś optymistycznego królowały na listach przebojów w 1996? W przypadku Anny Marii Jopek jej singiel Joszko Broda okazał się większym przebojem niż eurowizyjne Ale Jestem.
Czy Sixteen nie poradziliby sobie na Eurowizji lepiej śpiewając jeden ze swoich hitów, Twoja lawa bądź Obudź we mnie Wenus? A czy Blue Cafe nie zaszliby wyżej z You May Be in Love, z którym zajęli trzecie miejsce na krajowych eliminacjach 2003? Także Ivan & Delfin zostali zapamiętani raczej dzięki przebojowi Jej czarne oczy, a nie ze względu na swój występ na Eurowizji. Wydaje się, że również The Jet Set mogli wypaść znacznie lepiej rok wcześniej – jednak wtedy ich How Many People zajęło dopiero trzecią pozycję w krajowych eliminacjach. I na koniec Kasia Moś, która z bardzo oryginalnym Addiction zajęła szóste miejsce w polskich selekcjach do Eurowizji w 2016 roku, a na konkurs pojechała dopiero rok później.
Polska na Eurowizji ma zmienne nastroje
Konkurs Piosenki Eurowizji zmienia się, ale także nasze podejście do niego bywa różne. Nie bez przyczyny w historii polskich startów na Eurowizji wyróżniono trzy etapy. W pierwszych latach konkurs uważaliśmy za ważny i mieliśmy ambicje, by go wygrać. Wysyłaliśmy naprawdę wybitnych artystów. Wśród nich laureaci muzycznych konkursów bądź muzycy u progu kariery, z których wielu na stałe zapisało się na kartach polskiej muzyki. Niestety nie podobali się oni Europie tak bardzo jak nam. A pasmo porażek potrafi zniechęcić nawet najbardziej wytrwałych kibiców – choć o dziwo nie zniechęca nigdy fanów piłki nożnej. Ostatni reprezentant z tego okresu, Piasek, czekał kilka lat, by wrócić na polską scenę muzyczną. Eurowizja może być bowiem trampoliną do sukcesu, ale może też karierę zatrzymać.
Czy jest ktoś chętny na Eurowizję?
Po rocznej przerwie w roku 2002, spowodowanej słabymi wynikami, Polska wróciła na Eurowizję organizując publiczne selekcje. TVP oddała zatem decyzję w ręce widzów, ale jednocześnie zmniejszyła szansę wyjazdu na Eurowizję artysty o ugruntowanej pozycji w kraju. Wielkie gwiazdy nie mają bowiem interesu zgłaszać się do eliminacji, by ryzykować porażkę już na tym etapie. Eurowizja zaczyna zatem przyciągać debiutantów, choć oczywiście z wyjątkami. Poza rokiem 2005 TVP kontynuuje organizację krajowych eliminacji, które jednak nie kreują ani przebojów, ani eurowizyjnych sukcesów.
Podupada także popularność Eurowizji w Polsce. Po co tracić energię tam, gdzie nam nie wychodzi – lepiej przerzucić się na skoki narciarskie. Dla spragnionych sukcesów Polaków była to doskonała alternatywa, bo akurat na początku tysiąclecia pierwsze zwycięstwa odnotował Adam Małysz. Mieliśmy już zatem dyscyplinę, w której Polska liczyła się na arenie międzynarodowej. Eurowizję łatwiej było ośmieszyć, zdyskredytować, odpuścić. I ostatecznie na dwa lata faktycznie odpuściliśmy.
Czy ta przerwa dobrze nam zrobiła? Zapewne tak, bo podejście do Eurowizji w ostatnim okresie wyraźnie się zmieniło. Ale to też zasługa samego konkursu, który przestał być festiwalem piosenki lekkiej i przyjemnej, a zaczął promować i talent, i dobrą muzykę. Czyli niejako wrócił do korzeni. I jak na te zmiany odpowiedziała Polska? Niestety tak jak nieprzygotowany student przed egzaminem – a nuż się uda. Mamy bowiem ambicje i nawet chcielibyśmy ten sukces odnieść. Tylko do tego chyba dobrze włożyć trochę wysiłku, może ułożyć jakiś plan. A Polska jak ten student zdaje się budzić z letargu krótko przed egzaminem. Bez przygotowania sukces oczywiście może się przytrafić. Ale czy nie lepiej go po prostu wypracować?
Cudze chwalimy
A przecież Polska ma fantastycznych wokalistów i kompozytorów – czyli ma kogo wysyłać na Eurowizję. Nie musimy ani oglądać się na zagraniczne trendy, ani też kupować piosenek od twórców z innych państw. Pisaliśmy zresztą o tym komentując zwycięstwo Viki Gabor na Eurowizji Junior 2019. Potrafimy komponować doskonałe i świeże utwory, a potem zapewnić im doskonałą oprawę sceniczną. Czemu to się nie udaje na Konkursie Piosenki Eurowizji?
Być może Polsce brakuje wieloletniej strategii. Na kilka miesięcy przed Eurowizją nie wiadomo nawet, w jaki sposób wybierzemy reprezentanta w danym roku. To może istotnie przeszkadzać artystom czy wytwórniom fonograficznym w zaplanowaniu ich ewentualnego zainteresowania Eurowizją. Decydując się na krajowe eliminacje nie powinniśmy z kolei poddawać się po jednej czy dwóch porażkach i zmieniać podejście na kolejne kilka lat. Wewnętrzny wybór reprezentanta sam w sobie też nie zagwarantuje sukcesu. Droga na szczyt może być długa i kręta, ale jeśli co roku będziemy na ten szczyt wspinać się od podnóża innym szlakiem, to możemy nigdy na niego nie dotrzeć.
O Eurowizji warto zacząć myśleć dość wcześnie. W listopadzie może nie jest jeszcze za późno, ale to najwyższy czas ogłosić choćby, jak będziemy wybierać reprezentanta na przyszły rok. Nie wierzę, że młode polskie gwiazdy są do Eurowizji uprzedzone – bo w razie dobrego wyniku ich kariery rozkwitłyby. A potencjał wśród utalentowanych muzyków mamy naprawdę ogromny. Podpowiem kilka nazwisk Telewizji Polskiej, choć jednocześnie mam świadomość, że na pewno kogoś przeoczyłem. Brodka, Sanah, Dawid Podsiadło, Ralph Kaminski, Kwiat Jabłoni, Dawid Kwiatkowski, Baranovski, Kamil Bednarek, Krzysztof Zalewski czy Daria Zawiałow. Znakomici, utalentowani i z ogromnym apetytem na sukces.
Źródła: eurovision.tv, sport.onet.pl,