Piątek zaskakuje nas ważnymi wiadomościami dotyczącymi Konkursu Piosenki Eurowizji 2026. Najpierw usłyszeliśmy o zmianach w systemie głosowania – do półfinałów powrócą jurorzy w poszerzonym, 7-osobowym składzie. Do tego doszło ograniczenie ilości głosów na środek płatniczy oraz ograniczenie kampanii marketingowych utworów. Następnie jeden z portali informacyjnych ogłosił, że polskie preselekcje mogą odbyć się w hali widowiskowej. Czekamy jeszcze na oficjalne potwierdzenie ze strony Telewizji Polskiej. Postanowiliśmy jednak przyjrzeć się możliwości zorganizowania preselekcji w dużym obiekcie, oceniając szanse i zagrożenia takiego rozwiązania.
Polskie preselekcje jak skandynawskie i bałtyckie?
Melodifestivalen, Uuden Musiikin Kilpailu, Melodi Grand Prix, Eesti Laul — te widowiska co roku doprowadzają fanów Eurowizji do euforii. Są to biletowane preselekcje krajów skandynawskich i bałtyckich, każdego roku odbywające się w wielkich arenach. Bardzo często są wyprzedane do ostatniego miejsca. Najlepiej świadczy o tym fakt, że bilety na fińskie preselekcje UMK 2026 nie są już dostępne w regularnej sprzedaży, a do widowiska nadal pozostały ponad trzy miesiące!
Do tej pory zainteresowanie Eurowizją w naszym kraju nie wydawało się na tyle znaczące, by organizować tak duże koncerty preselekcyjne. Zazwyczaj odbywały się one w studiu TVP. Wszystko zmieniło się w tym roku, kiedy po wyborze wewnętrznym w 2024 oraz kontrowersyjnych preselekcjach w 2023 do stawki zgłosiły się duże nazwiska, a poziom piosenek był naprawdę niezły. Realizacja widowiska, choć nie bez pewnych mankamentów, również była na bardzo dobrym poziomie. Dodajmy do tego prowadzenie koncertu przez pozornie niedobrany, ale świetnie ze sobą współgrający duet Artura Orzecha i Michała Szpaka. W ten sposób powstał najlepszy koncert preselekcyjny od wielu lat. Bardzo miłym ukłonem w stronę miłośników Eurowizji była współpraca ze środowiskiem fanowskim. Nie powinno być dla nikogo zdziwieniem, że TVP chce pójść za ciosem i rozwinąć format preselekcyjny.
Preselekcje sposobem na przyciągnięcie zagranicznych fanów
Organizacja polskich preselekcji do Eurowizji w dużej arenie mogłaby przyciągnąć zagranicznych fanów, tak jak dzieje się w krajach o silnej kulturze eurowizyjnej. Przykładem jest Szwecja, gdzie Melodifestivalen od lat odbywa się w największych halach. Bilety kupują również widzowie z innych państw, traktując wydarzenie jak międzynarodowy festiwal popkultury. Podobnie Norwegia czy Finlandia, organizujące widowiskowe finały w dużych obiektach, budują wizerunek swoich selekcji jako profesjonalnych i atrakcyjnych turystycznie. Nawet mniejsza Litwa, dzięki rozbudowanemu formatowi Eurovizija.LT, zaczęła przyciągać widzów z zagranicy śledzących występy na żywo. Warunkiem sukcesu polskich preselekcji jest zyskanie oprawy arenowego show — z przemyślaną produkcją, światowym nagłośnieniem i możliwością uczestnictwa tysięcy osób. Wówczas mogłyby stać się nie tylko krajowym świętem muzyki, ale także punktem na mapie europejskich fanów Eurowizji. Mogłoby to również znacząco wpłynąć na znajomość polskiego utworu eurowizyjnego przed samym konkursem, a w rezultacie na końcowy wynik naszego reprezentanta.

Ogromny potencjał marketingowy i reklamowy polskich preselekcji w arenie
Potencjał reklamowy i marketingowy polskich preselekcji Eurowizji organizowanych na dużej arenie jest ogromny, co pokazują udane przykłady z Melodifestivalen i Benidorm Fest. W Szwecji Melodifestivalen generuje znaczne przychody z sponsorów i reklamodawców dzięki swojej popularności. Konkurs stał się jednocześnie platformą reklamową dla międzynarodowych marek, które chcą dotrzeć do szerokiej i zaangażowanej publiczności. Z kolei hiszpański Benidorm Fest, z budżetem na poziomie ok. 4,84 miliona euro na edycję (dane za 2025 rok), przyciąga reklamodawców gotowych inwestować poważne środki. Medialna ekspozycja samego wydarzenia przełożyła się na komunikacyjną wartość rynkową rzędu 225,9 miliona euro.
Turystyczny potencjał preselekcji
Powróćmy raz jeszcze do Benidormu. Przykład ten ilustruje, jak bardzo duże preselekcje wpływają na wpływy z turystyki. W 2024 roku miasto Benidorm zarobiło w trakcie trwania konkursu ponad 2.5 miliona euro. Widowisko przyciągnęło ponad 1700 turystów, którzy dziennie wydali średnio 234 euro per capita. Dzięki takiemu modelowi polskie preselekcje mogłyby zaoferować sponsorom atrakcyjną przestrzeń reklamową – zarówno w trakcie transmisji telewizyjnej, jak i w mediach społecznościowych i strefach fanowskich. Tego typu przedsięwzięcie miałoby potencjał, by przyciągnąć nie tylko krajowe, ale i międzynarodowe marki. Wzmocniłoby też turystyczny wizerunek miasta-gospodarza, czyniąc z eurowizyjnych preselekcji ważne wydarzenie marketingowe i medialne na skalę europejską.
Czy ewentualne fiasko dużych preselekcji skończy się rezygnacją?
Potencjalne fiasko finansowe lub słaba frekwencja podczas preselekcji organizowanych w dużej arenie mogłyby skłonić Telewizję Polską do ponownego rozważenia formatu. Nie musi to automatycznie oznaczać rezygnacji z otwartych selekcji. W innych krajach także zdarzały się podobne kryzysy. Hiszpania po słabszych edycjach Objetivo Eurovisión i problemach budżetowych na chwilę wróciła do wewnętrznych wyborów, by później odrodzić się dzięki Benidorm Fest. Niemcy również eksperymentowały z różnymi formami preselekcji po latach niezadowalających wyników oglądalności. Te przykłady pokazują, że porażka nie musi oznaczać trwałego odwrotu od selekcji publicznych — raczej prowadzi do korekt formuły, ograniczenia skali lub czasowej przerwy w celu odbudowania zainteresowania. W Polsce decyzja zależałaby od bilansu kosztów, efektu wizerunkowego i presji fanów, którzy często domagają się transparentności procesu. Nawet jeśli doszłoby do krótkotrwałego powrotu do wyboru wewnętrznego, sukces dużych, widowiskowych preselekcji w innych krajach mógłby ponownie zachęcić nadawcę do ich reaktywacji po dostosowaniu budżetu i strategii.
Potencjalne areny polskich preselekcji
Nie da się ukryć, że w momencie opublikowania artykułu na temat potencjalnych preselekcji w arenie, ruszyła lawina spekulacji, gdzie mogłyby się one odbyć. Oczywiście bardzo często pojawia się w tym kontekście PreZero Arena Gliwice. Obiekt gościł już Eurowizję Junior 2019. Wprawdzie obiekt ten w każdy lutowy weekend jest miejscem, w którym odbywa się śląska giełda narciarska. Trzeba jednak zauważyć, że kubatura areny z łatwością pozwoliłaby na jednoczesne goszczenie polskich preselekcji. W przewidywaniach pojawia się również warszawski Torwar. Lutowe soboty wprawdzie zajęte są przez rozmaite wydarzenia muzyczne, jednak przeniesienie ich na inną datę lub do innego miejsca nie powinno być problemem. Zazwyczaj wolne są jednak niedziele, a przypomnijmy, że zdarzały się już lata, gdy preselekcje były organizowane tego dnia — choćby w 2023 roku. Nie bez szans są również wrocławska Hala Stulecia, Arena Toruń czy Netto Arena w Szczecinie. Pojawiają się również dość egzotyczne propozycje — jak Hala Radomskiego Centrum Sportu.
Eurowizja 2026: co wiemy?
70. Konkurs Eurowizji odbędzie się w Austrii za sprawą zwycięstwa JJ’a z utworem Wasted Love. Mimo, że Austriak zdobył w sumie 436 punkty i wygrał głosowanie jurorskie, to uplasował się na czwartym miejscu w głosowaniu widzów. Co więcej, kolejna edycja widowiska odbędzie się już z odświeżoną warstwą graficzną – w sierpniu zaprezentowano nowe logo ESC. Show zaplanowano na 12, 14 i 16 maja. Tak jak w przypadku poprzedniej Eurowizji w Wiedniu, koncert odbędzie się w Wiener Stadthalle.
Jednocześnie, swój udział w show do tej pory zadeklarowały 30 państw. Natomiast ostateczną listę krajów uczestniczących poznamy najpewniej w listopadzie lub grudniu. Dodatkowo, w grudniu odbędzie się debata dotycząca udziału Izraela, co dla niektórych nadawców pozostaje warunkiem dalszego uczestnictwa w Eurowizji. Polska wybierze swojego reprezentanta w krajowych preselekcjach.
Źródła: diariodealicante.net, svt.se, prezeroarenagliwice.pl, torwarcos.pl