Preselekcje 2021: czy czeka nas powtórka z rozrywki?

Czy tegoroczni laureci preselekcji mają szansę na powtórzenie sukcesu w 2021 roku?

Czy tegoroczni laureci preselekcji mają szansę na powtórzenie sukcesu w 2021 roku?

W obliczu odwołanej Eurowizji 2020 sporo nadawców zdecydowało się na ponowny wybór wewnętrzny tegorocznych reprezentantów. Część krajów podjęła jednak decyzję o organizacji preselekcji w 2021 roku. Wśród uczestników można spodziewać się wielu tegorocznych laureatów. Czy znajdą się oni dzięki temu na uprzywilejowanej pozycji w walce o końcowe zwycięstwo?

Odwołanie Eurowizji 2020 wywołało niemałe poruszenie wśród nadawców publicznych, fanów oraz obserwatorów konkursu. Szybko okazało się bowiem, że zdania na temat losów tegorocznych utworów i artystów są mocno podzielone. Decyzja Europejskiej Unii Nadawców nie pozostawiała jednak złudzeń. W przyszłym roku zobaczymy nowe, premierowe utwory. Sporo osób zaczęło domagać się wyboru wewnętrznego tych samych wykonawców, którym pandemia odebrała szansę zaprezentowania się w Rotterdamie. Część krajów, zwłaszcza tych w których tradycja preselekcji jest dość mocno zakorzeniania, zdecydowała się jednak na ponowną ich organizację w 2021 roku. Niektórzy z nadawców postanowili wynagrodzić straty tegorocznym laureatom w postaci zagwarantowanego miejsca w stawce eliminacji. Nie wszyscy jednak takie zaproszenie przyjęli (np. Urlikke z Norwegii). Spora część postanowiła jednak spróbować swoich sił także w 2021 roku (m.in. The Mamas ze Szwecji, The Roop z Litwy). Czy łatka laureata z 2020 roku i fakt, że nie mogli oni w pełni wykorzystać zwycięstwa sprawią, że staną się oni faworytami w wyścigu o bilet do Rotterdamu?

Preselekcje 2021: Zadośćuczynienie za krzywdę

Zaraz po decyzji EBU o braku możliwości udziału tegorocznych propozycji w 2021 roku media zawrzały. Wiele osób domagało się zmiany tej decyzji. Uważali, że jest ona krzywdząca dla tegorocznych reprezentantów. Odebrano im bowiem szansę na zaprezentowanie się europejskiej publiczności a cały trud przygotowań poszedł na marne. Trudno się z tą argumentacją nie zgodzić. Dlatego łatka poszkodowanych może im niejako pomóc w ponownej wygranej preselekcji. Poruszona publiczność może chcieć im wynagrodzić tę niesprawiedliwość dziejową.

Co więcej, europejska publiczność nieraz udowodniła, że najbardziej lubi sprawdzone i osłuchane wybory. Przykładów nie trzeba szukać daleko, bo na naszym rodzimym podwórku. Zespoły Blue Cafe oraz The Jet Set wygrały przepustkę na Eurowizję w swoim drugim podejściu do krajowych eliminacji. Również w Melodifestivalen wiele razy triumfował artysta, który rok wcześniej znalazł się w ścisłym finale konkursu (np. Eric Saade, Benjamin Ingrosso). Podobny mechanizm może zadziałać w sezonie preselekcyjnym 2020/2021.

Preselekcje 2021: Syndrom faworytów

W momencie odwołania Eurowizji 2020 faworytem bukmacherów była Bułgaria. Na drugim miejscu znalazł się zespół The Roop z Litwy. Mimo tego litewski nadawca podjął decyzję o ponownej organizacji Pabandom iš naujo! Niedawno zaś na swoim profilu na Instagramie zespół potwierdził, że weźmie ponowny udział w wyścigu po bilet do Rotterdamu.

Nie jest tajemnicą, że Litwa w swojej historii startów zbyt często nie miała okazji do bycia faworytem całego konkursu. Natomiast w okresie od 22 lutego do 1 marca br. znajdowała się na 1. miejscu rankingu bukmacherów. Dlatego nie ma co się dziwić eurowizyjnej gorączce, która opanowała litewskie media oraz fanów konkursu. Zbudowanie narracji wokół legendy o byciu faworytem Eurowizji zdecydowanie może pomóc zespołowi wygrać Pabandom iš naujo! po raz drugi. Wizja wygrania Eurowizji może nawet przyćmić fakt, że przyszłoroczna propozycja może być przecież gorsza od On Fire, a konkurencja w Rotterdamie o wiele silniejsza.

Preselekcje 2021: Presja zwycięzców

W dzisiejszych czasach nie sposób uniknąć porównań i rywalizacji. Z tym prędzej czy później przyjdzie się zmierzyć zeszłorocznym reprezentantom w 2021 roku. W momencie gdy światło dzienne ujrzą ich konkursowe propozycje rozpęta się cała medialna machina i giełda opinii. Obserwatorzy, dziennikarze oraz fani zaczną porównywać nowe kompozycje z tymi z 2020 roku. Nie będzie zaskoczeniem, że nie każdemu uda się udźwignąć własny sukces i stworzyć coś równie dobrego. Dla części artystów łatka zeszłorocznych zwycięzców może być prawdziwą kulą u nogi, która zaważy o ich wyniku końcowym w preselekcjach.

Sytuacja ta nie dotyczy jedynie uczestników krajowych eliminacji. Z podobnym wyzwaniem muszą zmierzyć się również ponownie wybrani wewnętrznie reprezentanci (np. Victoria z Bułgarii czy Gjon’s Tears ze Szwajcarii). Tworzenie pod presją zeszłorocznego wyniku dla wielu może mieć wymiar destrukcyjny. Między innymi właśnie z tego powodu Urlikke (Norwegia 2020) nie przyjęła zaproszenia do udziału w Melodi Grand Prix 2021. Uznała, że nie wie czy jest w stanie skomponować drugi utwór, z którego będzie równie dumna jak z Attention.

Preselekcje 2021: Powrót dużych nazwisk

Pandemia wywróciła nasze życie do góry nogami. Skutki obostrzeń gospodarczych także mocno wpłynęły na sytuację branży muzycznej. Mowa oczywiście o odwołanych koncertach, festiwalach oraz innych wydarzeniach muzycznych gromadzących sporą widownie. Brak możliwości promocji swojej twórczości oraz przede wszystkim kontaktu z widownią może zmienić nastawienie niektórych artystów do udziału w krajowych eliminacjach. Tapio Hakanen z radia YleX odpowiedzialny za wybór utworów do UMK potwierdził ostatnio, że zainteresowanie znanych wykonawców fińskimi preselekcjami jest większe niż w poprzednich latach. Również w stawce przyszłorocznego Melodifestivalen może znaleźć m.in. Erica Saade (Szwecja 2011), Dotter (MF 2018, 2020) oraz laureatów muzycznych talent show.

Melodifestivalen 2021: poznaj uczestników!

„Wiemy, że nic nie wiemy”

Rozstrzyganie na tym etapie czy zeszłoroczni zwycięzcy będą startowali w 2021 roku z uprzywilejowanej pozycji jest jak wróżenie z fusów. Argumentów za i przeciw będzie tyle ilu zwolenników i przeciwników tej teorii. Wszystkie historyczne nawiązana przytoczone w felietonie nie sposób przenieść 1:1 na obecne realia. Tak naprawdę mamy z taką sytuacją do czynienia po raz pierwszy w historii konkursu. Pozostaje nam trzymać kciuki, aby w przyszłym roku wygrały przede wszystkim najlepsze propozycje ze stawki. Dzięki temu po raz kolejny będziemy mogli z dumą mówić w maju o europejskim święcie muzyki.

źródło: eurovisionworld.com, wiwibloggs.com, instagram.com, dagbladet.no, wikipedia.com

Exit mobile version