W duchu protestów, które ogarnęły cały kraj, solidaryzujemy się z ideą wolności i prawa do decydowania o sobie. Także na Eurowizji pojawiły się piosenki, które były symbolem protestu. Protestu przeciw władzy, protestu przeciw przemocy czy w końcu protestu przeciw bezczynności i bierności wobec krzywdy innych.
Greenjolly – Razom nas bahato (Ukraina 2005)
Na początek piosenka, która była hymnem pomarańczowej rewolucji z 2004 roku. Wspierała ona wówczas kandydaturę Wiktora Juszczenki na prezydenta Ukrainy. Zespół wygrał narodowe selekcje, w których pokonał m.in. Ani Lorak (Ukraina 2008). Na kijowskiej scenie piosenka nie ugrała zbyt wiele – zaledwie 20. miejsce i 30 punktów. Ukraina otrzymała jednak 12 punktów od Polski – w naszym kraju, w polskiej wersji językowej, utwór zyskał niemałą popularność. Hasło jest nas wielu, nas nie pokonacie idealnie oddaje nastrój, który towarzyszył Ukrainie w niespokojnej końcówce 2004 roku.
Fazla – Sva bol svijeta (Bośnia i Hercegowina 1993)
Cały ból świata ma miejsce dziś w Bośni – debiut tego kraju na Eurowizji wcale mógł nie dojść do skutku w 1993 roku. Od ponad roku miała tam bowiem miejsce wojna pomiędzy Bośnią i Hercegowiną, Chorwacją (wraz z marionetkowym państewkiem Herceg-Bośni) oraz separatystycznymi – Republiką Serbską, Republiką Serbskiej Krajiny i Zachodnią Bośnią (wspieranymi przez Jugosławię). Piosenka najpierw wygrała preselekcje (z równie patriotycznymi czy pompatycznymi tytułami jak Wszyscy na ulice czy Bośnia będzie jeszcze śpiewać), by potem przejść przez etap Kvalifikaciji za Milstreet. Była to forma półfinału dla nowych państw zza żelaznej kurtyny: z siedmiu uczestników przeszło trzech: Słowenia, Chorwacja oraz właśnie Bośnia i Hercegowina. Tekst piosenki mówi o codziennym strachu, z którym musieli się mierzyć Bośniacy. A jednocześnie o tym, że w oblężonym kraju jest też miłość i nadzieja.
Kojo – Nuku pommiin (Finlandia 1982)
Choć do końca zimnej wojny zostało mniej niż 10 lat, w 1982 roku nikt się tego raczej nie spodziewał. Przeciwnie, narastało napięcie nowego globalnego konfliktu. W obawie przed wojną nuklearną 10-letnia Amerykanka, Samantha Reed Smith pisze do nowego przywódcy Związku Radzieckiego, Jurija Andropowa, stając się najmłodszym ambasadorem pokoju. Nieco wcześniej na eurowizyjnej scenie fiński wokalista Kojo wyraża swoje obawy przed wojną atomową. Choć śpiewa, że najlepiej jest to przespać, wzywa jednocześnie, żeby się uspokoić. Cóż, widać Europa nie chciała słuchać Fina, który w konkursie zajął ostatnie miejsce z dorobkiem… 0 punktów. Ćwierć wieku potem izraelski zespół Teapacks również śpiewa o podobnej kwestii. W Helsinkach padają słowa, że pewien pan (w domyśle ówczesny prezydent Iranu – Mahmud Ahmadineżad) wciśnie przycisk (atomowy) i wszyscy pójdą kaputt. Ten utwór również nie przypadł widzom do gustu zdobywając 24. miejsce… w półfinale.
Mariza Koch – Panagia mou, Panagia mou (Grecja 1976)
Zaledwie trzy miesiące po debiucie Grecji na Eurowizji (w 1974 roku) dochodzi do tureckiej inwazji na Cypr, co ponownie antagonizuje Greków i Turków. W roku kolejnym Turcja debiutuje w konkursie, wobec czego Grecja się wycofuje. Sytuacja się odwraca w edycji z 1976 roku. Grecki utwór ubolewa nad zniszczeniem wyspy i potępia niesprawiedliwość wobec jej mieszkańców (oczywiście tych mówiących po grecku). Mariza Koch otrzymuje wiele gróźb, także w dzień występu, na scenę wychodzi ubrana w czerń, co ma symbolizować żałobę Grecji. Utwór odebrany był za niezwykle polityczny, a jednocześnie został dopuszczony do udziału w konkursie. Wiele w nim jednak nie osiągnął – 13. miejsce i 20 punktów. Turcja, która transmitowała finał, postanowiła go ocenzurować. Zamiast występu Greczynki nadała patriotyczną piosenkę Ayten Alpman – Memleketim (Moja ojczyzna).
Kaveret – Natati la khayay (Izrael 1974)
Rok po udanym debiucie, Izrael wysłał popularny zespół Kaveret. Ich konkursowa propozycja – Natati la khayay (Oddałem jej swe życie) jest uznawany za jeden z pierwszych protest songów na Eurowizji. Oczywiście, można ją potraktować jako piosenkę o utraconej miłości. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę wydarzenia, które odbyły się kilka miesięcy wcześniej, tekst piosenki nabiera zupełnie nowego znaczenia. O wybuch wojny Jom Kippur, która miała miejsce w październiku 1973 roku, oskarżano ówczesną premier Izraela Gołdę Meir. Jej rząd bowiem nie był przygotowany na takie wydarzenie. Słowa piosenki popierały też plany stworzenia osobnego państwa palestyńskiego. Zespół zakończył rywalizację na 7. miejscu.
Nie tylko retro-protesty
Choć większość wymienionych piosenek brała udział w Eurowizji zanim zadebiutowała w niej Polska, koncepcja protest songu nie należy tylko do zamierzchłych czasów! Mieliśmy bowiem do czynienia z czymś na kształt protest songu w 2016 roku. Ukraińska piosenka 1944 z jednej strony opowiadała o deportacji krymskich Tatarów podczas II wojny światowej, a jednocześnie o represjach Tatarów, którzy nie zaakceptowali nielegalnej rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 roku. W 2015 roku utwór Face the Shadow z Armenii przypominał o setnej rocznicy rzezi Ormian, której nadal wiele państw nie uznaje. Protest songi pojawiają się też na Eurowizji Junior, np. ukraińskie Say Love z 2018 roku czy… polskie Superhero (na Juniorze 2019 było w zasadzie wiele proekologicznych protest songów!).
Protest songi pojawiają się także w preselekcjach. Czasem je wygrywają, ale nie możemy ich usłyszeć na Eurowizji, bo okazują się zbyt polityczne. Taki los spotkał gruzińską kompozycję We Don’t Wanna Put In w 2009 roku. Utwór powstał tuż po wojnie rosyjsko-gruzińskiej z 2008 roku. Fraza put in dziwnie przypomina Putin, czyli nazwisko ówczesnego premiera Rosji… A na zakończenie – Hatari, których każdy utwór jest swego rodzaju protest songiem.
Źródła: digiloo.net, eurovision.tv