Śladami preselekcji: słoweńska EMA – co przyniosła eurowizyjnemu światu na przestrzeni lat?

źródło: vecer.com

Evrovizijska Melodija – bo taka jest pełna nazwa tych preselekcji, służy Słowenii w eurowizyjnych wyborach od jej debiutu w 1993 roku. Kraj ten w maju wystąpi w Konkursie po raz 25., ale czeka nas jednak 24. edycja EMA – tylko Hannah Mancini została wybrana wewnętrznie w 2013 roku. Co jest charakterystyczne dla tej telewizyjnej produkcji?

Zapoznaj się z innymi tekstami z serii „Śladami Preselekcji”

Często słyszy się opinię, że stałość w metodzie wyboru reprezentanta na Eurowizję, a co za tym idzie – trzymanie się jednego formatu selekcji, powinno regularnie przynosić konkursowe sukcesy. Niewątpliwie przykład Słoweńców jest pierwszy do podważenia tej tezy. W końcu organizują swoje selekcje już od ponad ćwierć wieku, a sama EMA jest tylko ciut młodsza od ich niepodległej ojczyzny. Najlepsze ich rezultaty to siódme miejsce zdobyte dwukrotnie oraz jedno dziesiąte. Poza nimi próżno szukać innych wysokich pozycji, a i można dopatrzeć się wielu półfinałowych eliminacji.

Europa może i nas nie lubi…

Taką opinię wygłaszają, jak się okazuje, nie tylko mieszkańcy kraju nad Wisłą, gdy przychodzi komentować eurowizyjne rezultaty. Wielu obywateli Słowenii uskarża się na fakt, że dla przeciętnych Europejczyków ich mały kraj nie jest zbytnio rozpoznawalny geograficznie czy też politycznie. Dlatego jakikolwiek sukces na arenie międzynarodowej, sportowy czy też kulturalny, jest dla nich ogromnym wydarzeniem i powodem dla dumy. A w przypadku porażki? Łatwo przyjąć postawę, że jest się gorzej uprzywilejowanym z powodu niewielkiego znaczenia, a europejscy widzowie na pewno powiążą Słowenię z bałkańskim blokiem wymiany punktowej – układu, gdzie kraj ten dużo rozdaje, ale czy otrzymuje? Już niekoniecznie.

… ale show przygotujemy na przyzwoitym poziomie!

Jeśli szansa na zabłyśnięcie nadarza się głównie przy rywalizacji z innymi państwami, wiadomo, że najbardziej opłaci się sumienna i ciężka praca w przygotowaniach do niej! Pomimo zmiennego szczęścia nadawca RTVSLO łatwo nie odpuszcza i przykłada się do jakości organizowanych selekcji. Niepotrzebna jest największa w Lublanie Arena Stožiceczasem zdarzało się wykorzystać kompleks widowiskowo-wystawowy Gospodarsko razstavišče, ale najlepsze są i tak są własne mury, a w szczególności Studio 1 oraz odrobina pomysłowości. Chyba trudno się nie zgodzić, że utworzenie małej sali lustrzanej jak w 2018 roku było świetnym przepisem na jedną z najefektowniejszych preselekcyjnych scen kiedykolwiek?

Następnie wystarczy zadbać o dobrą pracę kamer, oświetlenie, kilka innych realizacyjnych trików, utalentowanych prowadzących, pomysły artystyczne w ramach interval czy opening actu, a eurowizyjni fani na pewno nie pożałują wybrania EMA podczas super-soboty.

… a jakiekolwiek niepowodzenia najlepiej zatuszować śmiechem!

Wielu fanów przy pytaniu o eurowizyjne skojarzenia związane ze Słowenią być może nie wskaże poszczególnych utworów, wykonawców, ale za to przytoczy humorystyczne wejścia Słoweńców podczas podawania punktów w wielkim finale (albo i też szczególną fanowską jednostkę z tego kraju, ale nie na to teraz pora). Kto nie pamięta jak Peter Poles podkręcał atmosferę przed wyklarowaniem się ostatecznego rezultatu podczas Eurowizji 2003, prosił o minutę ciszy z powodu braku awansu do finału w 2009 roku, czy używał latarki na dłoni niczym Alenka Gotar?

Prawdą jest to, że preselekcyjna konferansjerka w tym alpejskim kraju głównie komikami stoi, ponieważ nie tylko Peter, ale też np. Nejc Šmit czy Vid Valič mieli okazję być prowadzącymi selekcji. Natomiast Klemen Slakonja najpierw złożył hołd niemieckiej ośmiornicy Paulowi podczas Eurowizji 2011, by międzynarodowe uznanie zdobyć przede wszystkim dzięki swoim wcieleniom we Władimira Putina (premierowo podczas EMY 2016) czy Angelę Merkel w parodystycznych piosenkach, które wyświetlono miliony razy w serwisie YouTube.

Nigdzie tak nie wrze pomiędzy jurorami a widzami jak tutaj!

Mimo niezmiennego od lat sposobu wyboru reprezentanta Słowenii, warianty decyzyjności komisji jurorskiej zmieniają się praktycznie corocznie! To właśnie z Lublany najczęściej docierają doniesienia do eurowizyjnego świata o tym, jak to eksperci pogrążyli ulubieńca telewidzów. Na dowód tego zjawiska mógłbym zaprezentować długą i wypunktowaną listę takich przykładów, ale wystarczy przypomnieć przede wszystkim o roku 2006, kiedy to jurorzy całkowicie zignorowali propozycję Mandoline Sašy Lendero, a koniec końców do Aten pojechał Anžej Dežan ze swoim Plan B. Niezadowolenie fanów było wtedy ogromne, a kto wie czy nie jeszcze większe, gdy piosenka o mandolinie zwyciężyła następnie w OGAE Second Chance Contest – triumf w takim plebiscycie, gdy nie posiada się jeszcze zwycięskiego tytułu w prawdziwej Eurowizji, niekoniecznie dobrze leczy rany. Dzięki jurorom na eurowizyjną scenę wysłano również ku dezaprobacie widzów m.in. Quartissimo, Omara Nabera w 2017 roku czy Karmen Stavec. Każdy medal ma jednak dwie strony – słynne powiedzenie Hvala, ne! czy brawurowy tercet Sestre to również ich zasługa.

Dlaczego Sestre były brawurowe? Ponieważ jeszcze jak na rok 2002, udział w selekcjach, a następnie w Konkursie Piosenki Eurowizji, trzech mężczyzn wykonujących swój repertuar jako drag queens, w dodatku pochodzących ze słowiańskiego kraju, wzbudzał ogromne kontrowersje. Do tego stopnia, że temat ten był udziałem wielu debat na szczeblu polityczym, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to inni artyści (tym razem Karmen Stavec) byli wspierani przez widownię. Niemniej jednak słoweńskie trio spotkało się z ogromną sympatią Europejczyków, a nawet zaszczytem typowania ich do sięgnięcia po Grand Prix przed Konkursem. Niestety skończyło się na zaledwie 13. miejscu, a dopiero po 12 latach zwyciężyła inna drag queen – Conchita, reprezentująca… kraj znajdujący się tuż po drugiej stronie Alp, Austrię.

Na co jeszcze należy zwrócić uwagę?

Słoweński rynek muzyczny, głównie z uwagi zarówno na małą powierzchnię kraju, jak i niedużą populację, do największych i prężnie działających nie należy. Dlatego nikogo nie dziwi fakt, że rokrocznie możemy oglądać i słuchać tych samych artystów podczas selekcji. Któż zliczy, ile razy do Konkursu podchodziły niegdyś TinkaraDarja Švajger lub Nuša Derenda? Za którym razem wygrał Omar Naber, a za którym Lea Sirk? Ile propozycji stworzył tandem Maaraya. Czy kiedykolwiek duetowi BQL w przyszłości uda się wygrać? Pochwalić należy natomiast kultywację rodzimego języka w selekcyjnych utworach. Evrovizijska Melodija jest ponadto źródłem wielu piosenek charakterystycznych dla regionu obfitujących czy to w folkowe góralskie, czy mocno rockowe, czy typowe popowe brzmienia. Niektóre występy są zaś wybitnie memogenne i stanowią inspirację dla eurowizyjnych fanów i ich fanpage’y. Znacie Ladadidej?

Czy fani doczekają się Raiven na Eurowizji?

Artystka ta nie tyle co stała się współczesną weteranką selekcji, ale również swoistym fenomenem. Alternatywna, tajemnicza, niebanalna, opisująca się na swoim Instagramie jako słoweński jednorożec, ale przede wszystkim bardzo uzdolniona wokalnie. Od 2016 roku nie zobaczyliśmy odsłony EMY bez jej udziału. Po dwukrotnym zajęciu miejsca na podium, niepremiowanego jednak biletem na Eurowizję, nie dała o sobie zapomnieć, prowadząc selekcje rok temu u boku Vida. W najbliższą sobotę zawalczy o reprezentowanie Słowenii jeszcze raz, tym razem z utworem Kaos – czy nareszcie skutecznie?

Kończąc tę rozprawę, tak naprawdę trudno stwierdzić, czy wina większości porażek Słowenii na Eurowizji jest przyczyną niezbyt wysokiej jakości propozycji, omylności jurorów bądź widzów czy też po prostu pecha. Ważne jest przede wszystkim, że ich chęci nie gasną i cały czas możemy śledzić selekcyjne potyczki w ich wydaniu. Ponadto zawsze ogromnie miło podziwiać jest pierwsze w historii zwycięstwo danego kraju, zatem trzymamy mocno kciuki za sukcesy Słowenii w Konkursie. Lublana jako miasto-gospodarz świetnie sprawdziłaby się w tej roli, więc w szczególności autor (prywatnie zafascynowany tym krajem) życzy jak najszybszej wygranej!

Źródło: wikipedia, własne

Exit mobile version