Słów kilka o kryzysie na Bałkanach

Serbia i Chorwacja wycofały się z Eurowizji 2014, do której jednocześnie wraca Polska. Redaktor naczelny Eurowizja.org postanowił porozmawiać o tej sytuacji ze swoimi odpowiednikami z Eurosong.hr i ESCserbia.com.

Eurowizja 2014 będzie konkursem, w którym zabraknie wielu krajów południowej Europy. Poza Bośnią i Turcją, które zrezygnowały już rok temu, w Kopenhadze nie zobaczymy reprezentantów Cypru, Bułgarii, Serbii i Chorwacji. Odnośnie sytuacji w tych dwóch ostatnich krajach redaktor naczelny Eurowizja.org – Maciej Błażewicz, rozmawiał z redaktorem naczelnym chorwackiego portalu Eurosong.hr Ivanem Horvatem oraz Slobodanem Todoroviciem, twórcą i redaktorem naczelnym serwisu ESCserbia.com. Obie strony od lat dostarczają najświeższych newsów dotyczących Eurowizji i tworzone są w językach narodowych, tak jak nasz portal.

Kraje b. Jugosławii na pewno zapamiętają Eurowizję 2013, bowiem po raz pierwszy (odkąd wszystkie startują samodzielnie) żaden reprezentant z tych państw nie zakwalifikował się do finału. Czy już po porażce półfinałowej w Szwecji można było przeczuwać przyszłość Chorwacji i Serbii na ESC?

Slodoban: „Szczerze mówiąc, w tym momencie nie myślałem o wycofaniu się Serbii z powodu słabego wyniku, bo byłoby to tchórzostwem, dziecinadą i niedojrzałym zachowaniem. Wiele krajów uczestniczy od wielu lat, nie odnoszą sukcesów ale dalej walczą, prezentując część swojej kultury. To, do czego miałem wątpliwości to finansowanie finału narodowego, ale i trud i wola ludzi z RTS by poprawić reputację konkursu i sposób wyboru reprezentanta, zwłaszcza w Serbii.”

Ivan: „Już od lat mówiło się, że HRT mógłby wycofać Chorwację z powodu fatalnych rezultatów. Dopóki istniały nowe opcje wyboru reprezentanta, nadawca je wykorzystywał. Mimo to, skoro rezultatów dalej nie było, takiej decyzji można się było coraz bardziej spodziewać. Chcę podkreślić, że HRT wycofał się z Eurowizji tylko z powodu słabych wyników i coraz mniejszego zainteresowania widowni. Tylko w tym kontekście można to wiązać z finansami, bo telewizja nie chce opłacać czegoś, czego jej widzowie już nie śledzą. A śledzi coraz mniej, bo kraj nie odnosi sukcesów. To tak, jak w sporcie – najpopularniejsze i najczęściej oglądane są dyscypliny w którym odnosimy sukcesy i takie się regularnie śledzi i transmituje.”

Wszyscy pamiętamy, jak reagowali polscy fani Eurowizji po decyzji Telewizji Polskiej dotyczącej wycofania się z Eurowizji. Jak wiadomość o wycofaniu Serbii i Chorwacji przyjęli nasi słowiańscy bracia z południa Europy?

Slobodan: „Mnie ta decyzja nie zaskoczyła, przyjąłem ją dość spokojnie. Już od paru miesięcy tworzyła się atmosfera, zwłaszcza w mediach, sprzyjająca myśleniu, że możemy się wycofać z powodu braku pieniędzy. Jeśli chodzi o fanów, oczywiście, że byli okropnie rozczarowani i mogę nawet powiedzieć – wściekli. Serbia, w porównaniu do innych państw, uczestniczy dość krótko, ale Eurowizja ma u nas długą tradycję, przede wszystkim z powodu udziału Jugosławii. Wszyscy ją tu kochali – i młodzi i starzy. Jako Serbia w krótkim czasie odnosiliśmy sukcesy i uważano Eurowizję za ważny interes narodowy. Z drugiej strony, wśród „zwykłych” obywateli taka decyzja przyjęta została z radością i poparciem. Osobiście twierdzę, że taka reakcja to wynik braku zaufania co do sposobu wyboru reprezentanta i co do RTS-u przez to, jak ten wybór zorganizowano, i nie chodzi tu tylko o mieszkańców kraju, ale i samych wykonawców. Ale to już inny problem. „

Ivan: „Spodziewałem się tego. W zeszłym roku byłem członkiem chorwackiej delegacji i po porażce Klapy s mora czuć było w powietrzu chęć wycofania się, oczekiwano tylko na oficjalną decyzję zarządu. Fani Eurowizji wysłali telewizji HRT i mediom pismo w którym wyrazili sprzeciw wobec takiej decyzji. Poza tym nie było żadnych prób zmiany tej decyzji, ani żadnych akcji społecznych, w przeciwieństwie do tego co robiono w sąsiedniej Serbii. Niestety, prawdziwych fanów Eurowizji w Chorwacji jest coraz mniej i tutaj też powodem są słabe wyniki.”

Co dokładnie było powodem wycofania się Chorwacji i Serbii z Eurowizji. Oficjalnie podawano m.in. problemy finansowe (Serbia) i niezadowolenie z wyników (Chorwacja). Ale czy tylko to?

Slobodan: „RTS to telewizja publiczna, którą opłacają mieszkańcy Serbii uiszczając abonament. Dochód z abonamentu jest jednak niewielki, większość ludzi go nie płaci, bo prawo nigdy jasno i konsekwentnie tego nie wymagało. Poza tym niektóre wypowiedzi polityków sugerowały, by RTS znów zaczął być finansowany z budżetu państwa, co jeszcze pomniejszyło wpływy z abonamentu. Mówił o tym też (niestety) zmarły dyrektor RTS, Aleksandar Tijanić, parę tygodni przed swoją nagłą śmiercią. Poza tym ludzie odpowiedzialni za Eurowizję miesiącami unikali jakichkolwiek kontaktów z mediami, publikowania oświadczeń itp. Latem i jesienią wielokrotnie próbowałem zdobyć jakieś oficjalne informacje, bo na mojej stronie nie publikuję tabloidowych treści i niesprawdzonych wiadomości, ale nic z tego. Przez cały ten czas tabloidy pisały wszystko co się dało, a tylko tylko raz Aleksandar Tijanić oświadczył, że nie ma powodu dla którego Serbia zrezygnowałaby z Eurowizji, poza tym, że państwo nie pomogłoby finansować tego projektu. Naturalnie, że uważam iż taka decyzja jest katastrofalna, bo problemów finansowych nie ma tylko Serbia. Przypomnijcie sobie to, co działo się w Grecji, a oni zawsze znajdą sposób by zorganizować finał narodowy i wysłać reprezentanta. Jestem pewien, że są w Serbii wykonawcy, którzy zgodzili by się na pokrycie części kosztów, na pewno można było znaleźć jakiegoś sponsora, prywatnych producentów itp., gdyby tylko istniała chęć by coś takiego uczynić. Niestety, nie było jej, albo opinia publiczna nie została o tym poinformowana.”

Ivan: „Powody wymieniłem już wcześniej, ale jako fan konkursu, nie mogę się z nimi do końca zgodzić. Istnieje wiele opcji o których trzeba pomyśleć w kwestii poprawy wyników. Wycofanie nigdy nie jest dobrą decyzją, bo jak gdzieś nie startujesz, ludzie o tobie zapominają, a widzowie zapomną i stracą nawyk śledzenia konkursu. Eurowizja w chorwackich mediach już od lat przedstawiana była jako trash-festiwal, który nie zasłużył na jakąkolwiek uwagę. Naturalnie powodem takiej opinii jest fakt, że HRT nigdy nie potrafił dostosować się do nowych trendów i formatu konkursu, więc wraz z fatalnymi wynikami przyszła i krytyka. Stąd wśród widzów już od lat przejawia się pogarda wobec ESC. Wiemy jaką moc mają media i one poprzez krytykę w największym stopniu doprowadziły do tego, że konkurs ogląda coraz mniej widzów.”

Czy Eurowizja ma szansę przetrwać w sercach Chorwatów i Serbów nawet jeśli nie będą mieli swoich reprezentantów na konkursowej scenie. Zapytałem Ivana i Slobodana o to, czy konkurs nadal jest popularny w kraju oraz o to, kto (wg nich) był najlepszym reprezentantem eurowizyjnym.

Slobodan: „Już wspominałem, że Eurowizja ma u nas długoletnią tradycję i wysoką oglądalność, ludzie ją lubią. Eurowizja jest jednym z najchętniej oglądanych programów w kraju, miliony ludzi siadają przed telewizorami by obejrzeć chociaż występ swojego reprezentanta i śledzić głosowanie. Mimo to, w ostatnich latach ta euforia opadła, głównie przez sposób, w jaki zaczęto wybierać reprezentantów, różnych skandali z tych związanych itp. – widzowie jak i wykonawcy czy kompozytorzy stracili zaufanie do konkursu. Jeśli chodzi o naszych przedstawicieli, może zabrzmię nieskromnie, ale myślę, że każdy z nich był na swój sposób specyficzny, wyróżniający się, co uważam za najważniejsze. Wysyłaliśmy i silne ballady etniczne, retro i nowoczesne brzmienia popowe, wysyłaliśmy „balkan beat”…Myślę, że Serbia ma jeszcze mnóstwo takich interesujących i wyróżniających się reprezentantów do zaoferowania Europie, bez względu na wynik. Osobiście moim ulubionych reprezentantem jest Jelena Tomašević i „Oro”, a z okresu Jugosławii grupa Pepel in kri i utwór „Dan ljubezni”.”

Ivan: „Z jednej strony słyszysz, że Eurowizja to śmieć, na który nikt nie zwraca uwagi, a z drugiej publikowane są statystki Google o tym, co się najczęściej „guglowało” w 2013 roku w Chorwacji i ta sama Eurowizja jest w pierwszej dziesiątce. Trochę na przekór uważam, że konkurs nadal jest oglądany, ale już nie tak licznie jak w latach dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku. Uważam, że w 1999 mieliśmy najbardziej kompletną propozycję i bez fałszywej skromności stwierdzam, że powinniśmy wtedy wygrać. Mimo to moją ulubioną piosenką jest „Don’t ever cry” grupy Put – nasz pierwszy utwór.”

Czy jest szansa, że w 2015 Serbia i Chorwacja dołączą do Bułgarii, która już zapowiedziała, że wycofała się tylko na rok i wkrótce wróci?

Slobodan: „Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Patrząc na to, jak teraz wszystko wygląda, raczej nikt o tym nie myśli. Może jeśli RTS zacznie być finansowany z budżetu państwa i jeśli dojdzie do zmian kadrowych możliwa jest zmiana na lepsze.”

Ivan: „Na to pytanie naprawdę nie umiem odpowiedzieć. Telewizja chorwacka przechodzi ogromne zmiany na najwyższym szczeblu i czy zarząd zdecyduje o udziale w Eurowizji 2015, tego chyba nawet on sam nie wie. Tutaj największą rolę mogą odegrać media, które w kwestii wycofania się były dość podzielone.”

Dwa lata temu Polacy utracili szansę śledzenia poczynań swojego reprezentanta na scenie Eurowizji. Teraz my wracamy, ale kolejne narody muszą się zmierzyć z problemami, które my mamy już za sobą. Co Ivan i Slobodan sądzą o naszym kraju i jakie mają dla nas rady?

Slobodan: „Powrót Polski, tak jak powrót Portugalii to wspaniała sprawa. Może ludzie w Polsce nie mają takiego wrażenia, ale „muzycznej Europie” brakuje kogoś z „serca Europy”. W ostatnich latach nie było ani Polski, ani Czech czy Słowacji, tej części kultury nam brak. Czuje się to. Cudownie, że kontynuujecie swój udział. Dobry rezultat nie powinien być głównym celem, ale to czym i jak będziecie reprezentowani. Polska zaoferowała nam wspaniałych artystów takich jak Edyta Górniak, Anna Maria Jopek, Ivan i Delfin czy Isis Gee…Wierzę, że sami wiecie iż przepis na sukces na Eurowizji nie istnieje. Ja zawsze popieram wysyłanie utworów autentycznych, a nie kopie amerykańskich, brytyjskich czy skandynawskich trendów. Mimo to myślę, że Polska powinna wysłać jakiegoś popularnego wokalistę, którego naród kocha i którego będzie wspierał na eurowizyjnej drodze, tak by powróciła euforia i wiara w dobry wynik, kogoś kogo utwór większość będzie lubić. Może niech będzie to silna ballada w języku polskim, z elementami muzyki etno…Życzę wam powodzenia w Kopenhadze!”

Ivan:Na początku gratuluję i cieszę się, że polscy fani znów będą mogli widzieć swój kraj na Eurowizji i całym sercem kibicować reprezentantowi. Myślę, że nikt nie zna sposobu na eurowizyjny sukces. Widzimy, że w ostatnich latach dobrze radzą sobie nietypowe utwory. Ale i ta nietypowość to spore ryzyko, dlatego niektóre kraje dla pewności wysyłają wielokrotnie już słyszane rodzaje utworów. Szkoda, że tak jest. Chociaż Chorwacja w 2013 roku nie weszła do finału, osobiście byłem dumny z Klapy s mora i odważnego kroku HRT, by wysłać coś autentycznie chorwackiego. Przygotowaliśmy prezentację, której widzowie (a raczej jury) nie zdołali rozszyfrować, ale chociaż chorwaccy obywatele byli dumni z tego, że wysyła się coś „naszego”. I tu doszukiwać się można powodu wycofania Chorwacji, bo po 2013 słychać było opinie, że jeśli nie przeszło coś „naszego”, lepiej by już nie startować.

Mamy nadzieję, że Chorwaci i Serbowie wkrótce znów pojawią się na Eurowizji i będziemy mogli wspólnie uczestniczyć w tej największej europejskiej imprezie muzycznej. Ciekawe też, kiedy powtórzy się sytuacja z 2009 roku, kiedy to na jednej Eurowizji uczestniczyły wszystkie kraje słowiańskie: Polska, Czechy, Słowacja, Rosja, Białoruś, Ukraina, Słowenia, Chorwacja, Serbia, Macedonia, Czarnogóra i Bułgaria oraz Bośnia. Przecież, jak głosi tekst jednego z polskich hitów: „To, co nasze jest, najlepsze jest, bo nasze jest!

Z Ivanem i Slobodanem rozmawiał Maciej Błażewicz, tłumaczenie z serbskiego i chorwackiego: Maciej Błażewicz, zdjęcie: Maciej Błażewicz przy współpracy z Kamilem Śniadkowskim

Exit mobile version