Eurowizja Junior to nie tylko platforma dla młodych talentów, by zaprezentować się szerokiemu gronu odbiorców. Dla Europejskiej Unii Nadawców (EBU) to również format testowy przed wprowadzeniem pewnych rozwiązań w dorosłej wersji wydarzenia. Jednak czy sukces danego nadawcy w tym konkursie wiąże się z większym zaangażowaniem w Konkurs Piosenki Eurowizji? W moim odczuciu – nie. Sukcesy na Eurowizji Junior nie dają gwarancji wygranej w dorosłej Eurowizji. Stanowią jednak pewną kompensację.
Wystarczy spojrzeć choćby na listę zwycięzców Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci. Poza Rosją, Ukrainą i Włochami są to kraje, które w dorosłej wersji wydarzenia radzą sobie w najlepszym wypadku różnie. Czasy świetności Chorwacji i Hiszpanii skończyły się na początku XXI wieku, teraz miejsce w czołowej dziesiątce jest uważane w ich przypadku za sukces. Białoruś od debiutu w 2004 roku tylko raz zajęła miejsce w TOP10 (2007 rok, Dzmitryj Kałdun). Gruzja ostatni większy sukces na Eurowizji zaliczyła w 2015 roku (11. miejsce Niny Sublatti w finale). To samo tyczy się Polski (ostatni raz w finale w 2017 roku), Armenii (podobnie) oraz Malty (co prawda finał w 2019, jednak wcześniej brak awansu przez dwa lata z rzędu).
Eurowizja Junior a Konkurs Piosenki Eurowizji: skąd rozbieżności?
W przypadku nadawców z Włoch, Ukrainy czy Rosji sukcesy zarówno w dorosłej, jak i dziecięcej wersji konkursu mogą wynikać z profesjonalnych działań osób decyzyjnych na każdym polu branży rozrywkowej. Pod uwagę wziąć należy również wielkość rynku kraju, jego postrzeganie na arenie międzynarodowej czy determinację w jak najlepszym zaprezentowaniu się poza krajem. Nie bez znaczenia jest również uważne obserwowanie, jak dane wydarzenia zmieniają się. Chodzi tu o trendy są na nim obecne i to, w którym kierunku zmierza, jak również powiązanie piosenek z kulturą danego regionu.
Sympatycy Konkursu Piosenki Eurowizji zwracają również uwagę, że organizacja preselekcji do dziecięcej wersji wydarzenia jest znacznie mniej wymagającą. Chodzi tutaj zarówno o aspekt finansowy, jak i sam format. Widać to szczególnie w przypadku Polski. Szansa na sukces świetnie sprawdza się jako metoda wyboru reprezentanta na Eurowizję Junior. Jednak w przypadku dorosłej wersji wydarzenia – i jest to zdanie w dużej mierze fanów z zagranicy – wydaje się formatem dosyć anachronicznym i amatorskim. Wypada blado na tle preselekcji organizowanych przez innych nadawców. Padają porównania do ogólnonarodowego karaoke czy nieprzystawalności do nowoczesnego wydarzenia, jakim jest Eurowizja. Nie bez znaczenia są również ubogie możliwości techniczne, jeśli chodzi choćby o realizację występów uczestników.
Czy Polska dzięki sukcesom na Eurowizji Junior wygra także Konkurs Piosenki Eurowizji?
Odpowiedź na to pytanie będzie dla wielu bardzo irytująca: to zależy. Zależy od tego, na ile Telewizja Polska zmieni podejście do Konkursu Piosenki Eurowizji, tak jak zrobiła to w przypadku Eurowizji Junior. Przykład, który nasuwa się sam, to ten holenderski. Bieg historii w przypadku Niderlandów zmieniła Anouk i to dzięki jej odwadze i występowi także rodzimy nadawca zmienił podejście do wydarzenia. Z czasem jednak zauważono, że gwarancją sukcesu nie jest wcale uznany na lokalnym rynku artysta. Przynajmniej nie tylko on. W końcu – z czym, jak sądzę, wszyscy się zgodzimy – jest to konkurs piosenki. Zatem przede wszystkim chodzi o zapamiętywalny, wyjątkowy utwór. Inną kwestią jest wykonanie go na tak ogromnej scenie w nienaganny sposób i nie uleganie presji. Znalezienie złotego środka to właśnie główne zadanie nadawcy. Nie bez znaczenia jest również planowanie działań z wyprzedzeniem a nie na ostatnią chwilę, jak w latach ubiegłych.
W przypadku Polski dużym problemem jest niechęć i/lub strach rodzimych artystów przed formatem Eurowizji. Jedni twierdzą, że skutecznie odstrasza ich atmosfera rywalizacji. Inni, że presja i odpowiedzialność, jaka spoczywa na barkach w przypadku reprezentowania kraju na arenie międzynarodowej. Wydaje się jednak, że te argumenty podlegają negocjacji. Ważne, by artyści mieli pewność, że mogą liczyć na pomoc i wsparcie nadawcy, także w kwestiach finansowych i produkcyjnych. Nie od dziś wiadomo, że piętą achillesową Polski na Eurowizji są prezentacje scenicznie. Na tle innych krajów wypadamy blado, często na to, by przykuć uwagę widzów, brakuje pomysłu. A nie można zapomnieć, że po ewentualnej porażce odpowiedzialność spoczywa w oczach ogółu na artyście, nie nadawcy. I tak koło się zamyka…
Sukces na Eurowizji Junior: błogosławieństwo czy przekleństwo?
Już kilka razy w ostatnim czasie zaobserwowałem niepokojące z punktu widzenia sympatyka Eurowizji zjawisko. W trakcie rozmów z osobami, które mają do czynienia z konkursem incydentalnie wyszło na jaw, że utożsamiają go oni z dziecięcą, nie tą dorosłą wersją. Przyczyna? Ogólnonarodowe szaleństwo, jakie obserwowaliśmy po zwycięstwach najpierw Roksany Węgiel a później Viki Gabor w Eurowizji Junior. Czy to dobrze? Warto pamiętać, że widownia dziecięcej wersji konkursu jest znacznie mniejsza niż tej właściwej, dorosłej. To samo tyczy się jego medialnej wagi (może właśnie z wyjątkiem Polski). Skupianie się wyłącznie na niej to dosyć duże zaniedbanie i uchybienie oraz odwrócenie istotnej hierarchii.
Nikt z sympatyków Konkursu Piosenki Eurowizji nie ma wątpliwości, że zwycięstwo w tym wydarzeniu byłoby czymś o wiele bardziej prestiżowym i choćby z punktu widzenia promocji kraju – niezwykle istotnym, wręcz przełomowym. Stanowiłoby jednocześnie stymulację rodzimego rynku i obaliło wiele krzywdzących stereotypów. Jakich? Że nie jesteśmy lubiani w Europie, że nigdy żadnemu artyście z Polski nie uda się takiego sukcesu osiągnąć. Że Eurowizja to polityka i szklany sufit, którego nie da się przebić.
Poza wszystkim wielką stratą byłoby zaprzepaszczenie doświadczenia technicznego i producenckiego, jakie nabyła Telewizja Polska przy organizacji dwóch Eurowizji Junior. A tak się prawdopodobnie stanie, jeśli w najbliższych latach nie wygramy dorosłej wersji konkursu i zmienią się osoby decyzyjne na Woronicza. Warto pamiętać, że oba wydarzenia zorganizowaliśmy bez pomocy ekip zagranicznych. Zostały również pozytywnie ocenione zarówno przez Europejską Unię Nadawców, jak i fanów z zagranicy. I stanowią w moim odczuciu preludium do tego, co mogłoby się stać, gdybyśmy zwyciężyli w Konkursie Piosenki Eurowizji.
Wszystko zależy w chwili obecnej od rodzimego nadawcy. Tego, czy podobnie jak w przypadku Eurowizji Junior, wypracuje odpowiednie podejście do dorosłej wersji wydarzenia. To możliwe i wręcz niezbędne, jeśli odpowiednia hierarchia powinna zostać zachowana.