Conchita Wurst, nowa „królowa Europy”, wróciła już do kraju, gdzie przywitały ją tłumy dziennikarzy i fanów, często zaopatrzonych w… brodę, która stała się znakiem rozpoznawczym wokalistki ale i powodem do krytyki czy drwin ze strony bardziej konserwatywnych widzów.
Nie milkną komentarze na temat zwycięstwa Conchity Wurst podczas sobotniego finału Eurowizji 2014. Chociaż w Polsce temat miesza się z absurdalnymi oskarżeniami o oszustwa w głosowaniu na Donatana i Cleo (oskarżenia wynikają z braku znajomości regulaminu Eurowizji), to w Europie (i nie tylko) triumf Austriaczki stał się powodem do dyskusji na temat praw mniejszości seksualnych w różnych państwach. „New Your Times” sugeruje, że tak ogromny sukces piosenki „Rise like a Phoenix” Austria może zawdzięczać… Putinowi i ustawie anygejowskiej w Rosji, która tak mocno krytykowana była przez niemal całą Europę. Głosy na Conchitę pokazały, że wszyscy są równi i nikt nie powinien łamać zasad tolerancji. Dziennik podkreśla jednak, że np. Rosja przekazała Austrii punkty, czego nie zrobiły chociażby Polska i Białoruś.
Stosunkowo niewielki szum panuje w Izraelu, który pogrążył się w eurowizyjnej żałobie po klęsce swojej reprezentantki w II półfinale. Media z tego kraju twierdzą, że już wiele lat temu Dana International triumfowała na Eurowizji, a sobotnie zwycięstwo Conchity na nikim nie powinno robić już wrażenia, bo Europa się zmienia, a wraz z nią mentalność jej mieszkańców. Reprezentantka Austrii sama wciąż podkreśla, że porównywanie jej do Dany International nie jest prawidłowe, bowiem wykonawczyni utworu „Diva” jest osobą transseksualną, a nie drag queen.
Niemiecki „Der Spiegel” gratuluje wokalistce i sporo pisze o jej przyszłych planach. Skoro Europę ma już w garści, teraz pora na Nowy Jork. Piosenkarka wielokrotnie podkreślała, że jej marzeniem jest zdobycie sławy w Ameryce i wygranie nagrody Grammy. Za pomocą Twittera zwycięstwa w ESC 2014 pogratulowała jej sama Lady Gaga i od razu ruszyły spekulacje na temat ewentualnego duetu dwóch charyzmatycznych wokalistek. „Süddeutscher Zeitung” jest wobec Conchity nieco bardziej krytyczny – twierdzi, że występ do „Rise like a Phoenix” był zbyt pompatyczny, ale wyniki komentuje słowami: „Europa jest bardziej tolerancyjna, niż byśmy się mogli spodziewać”.
Inne niemieckie media zwracają uwagę na brak dwunastu punktów z Niemiec dla Austrii. Skoro najwyższe noty dali np. Izrael czy Irlandia, to dlaczego nie Niemcy? U widzów Austria zajęła pierwsze miejsce, ale u jurorów była tylko jedenasta. W tym kontekście dziennikarze przypominają, że jednym z jurorów był Sido, raper, który już wcześniej krytycznie wypowiadał się na temat brodatej wokalistki. „Das Bild” zwraca uwagę na bardzo istotny gest reprezentanta Rosji – Filipa Kirkorova, który w tym roku napisał utwór „Shine” dla sióstr Tolmachev. „Z brodą czy bez brody, facet czy kobieta – nie ma to dla mnie znaczenia. Nie na tym polega rywalizacja” – stwierdził Kirkorov, uznany przez dziennik za „papieża rosyjskiego popu”. To chyba odosobniony pozytywny głos z Rosji, bowiem media moskiewskie na temat wyników milczą lub je krytykują. Mówi się o „klęsce Unii Europejskiej” i zachwianiu jakichkolwiek przyjętych norm. Przypomnijmy, że reprezentantki Rosji spotkały się w tym roku z niezwykle chłodnym przyjęciem. Publiczność na widowni buczała zarówno podczas awansu Rosji do finału, jak i w momencie przekazywania jej dużych not czy w trakcie łączenia się z Alsou, która podawała wyniki głosowania z Moskwy.
Nieuczestnicząca w Eurowizji Serbia również krytykuje Conchitę Wurst, w mediach określając ją mianem „trandża”, co jest małokulturalnym określeniem osoby transseksualnej. Ponoć komentatorzy z RTS używali wielu nieprzyzwoitych określeń podczas transmisji Eurowizji i jej wyników. Zbulwersowało to przedstawicieli środowisk LGBT w Belgradzie, którzy domagają się od stacji przeprosin za zachowanie jej pracowników. Media serbskie sporo pisały też o Polkach, najczęściej stosując określenie „perwersyjne”. Jeden z dzienników prezentował też okładkę najnowszego polskiego miesięcznika „Playboy” z Luxurią na okładce. Ironizowano, że Donatan i Cleo nie pokazali się na Eurowizji w pełnym blasku, bo zabrakło króliczka Playboya. Z kolei brukowce (podobnie jak polski „Fakt”) poprzerabiały zdjęcia serbskich gwiazd muzycznych (jak np. Ceca, Lepa Brena czy Emina Jahović), dodając im brodę.
Media austriackie świętują zwycięstwo i dziękują Conchicie za godne reprezentowanie Austrii. Wśród nagłówków widzimy np. „Merci Conchy”, „Conchita – teraz jesteś nieśmiertelna” czy „Alles Wurst”. Poza radością, pojawiają się jednak konkrety, a mianowicie pada pytanie: gdzie zorganizować Eurowizję 2015? Na konferencji prasowej po zwycięstwie Wurst, przedstawiciel telewizji ORF mówił o Wiedniu, ale teraz na stronie nadawcy pojawił się artykuł, który sugeruje, że to niekoniecznie musi być stolica. Decyzja ma zapaść w ciągiu najbliższych dwóch miesięcy, a organizacją Eurowizji 2015 zainteresowanych jest ponoć wiele miast z różnych regionów kraju.
Jeżeli padnie na Wiedeń, to areną zmagań może być Wiener Stadthalle, wielofunkcyjna hala sportowa, na terenie której odbywa sie jednak prawie 250 koncertów rocznie. Całkowita liczba miejsc to 16 tys. Drugą opcją dla stolicy mogą być obiekty Messe Wien. Nie wchodzi w grę robienie Eurowizji 2015 w namiocie, na co kiedyś wpadł Berlin. Jeśli chodzi o inne miasta, to wymienia się np. Karyntię (Wörthersee-Stadion), Graz (Grazer Stadthalle) czy Linz (Das Linzer Musiktheater, ale to byłaby naprawdę bardzo intymna Eurowizja). Oficjalne kandydatury zapewne niedługo spłyną do stacji ORF. Nadawca wstepnie planuje przeznaczyć na Eurowizję ok. 20 mln euro.
Źródło: ORF, fot. GettyImages