Mogłoby się wydawać, że jedno z ostatnich miejsc Szwecji w głosowaniu widzów podczas finału Eurowizji w Lizbonie będzie powodem do refleksji dla telewizji SVT nad kształtem stawki kolejnych selekcji. Nic bardziej mylnego – szwedzki nadawca nie odrobił lekcji.
W eurowizyjnym świecie opublikowanie stawki szwedzkiego Melodifestivalen (WIĘCEJ) jest równoznaczne z rozpoczęciem sezonu selekcyjnego. Fani świętują, że wśród uczestników pojawiają się znane im nazwiska z wcześniejszych lat, a media dzielnie informują o składzie artystów. Krajowe preselekcje, pieszczotliwie zwane Melfestem, są krytykowane od wielu lat za promowanie taśmowej produkcji piosenek oraz ciągle pojawianie się w stawce tych samych wykonawców i autorów piosenek.
Do tej pory, w przypadku niesatysfakcjonujących wyników na Eurowizji Christer Björkman oraz telewizja SVT eksperymentowały z muzycznym kolorytem selekcji. Lizboński rezultat w głosowaniu widzów (niskie, dopiero 23. miejsce) nie wpłynął na podejście do selekcji.
W stawce Melodifestivalen 2019 znalazło się aż 19 wykonawców, którzy brali już udział w szwedzkich eliminacjach eurowizyjnych. Co więcej, 13 powracających uczestników pojawiło się w selekcjach w ciągu ostatnich pięciu lat. Nie brakuje też uczestników, którzy swoje czasy świetności mieli w bardzo odległych dekadach.
Co ciekawe, SVT chwali się, że w stawce jest aż 19 debiutantów. Ta kreatywna księgowość wynika jednak z faktu, że jeśli biorący udział solista pochodzi z formacji, która już uczestniczyła w selekcjach, to jest traktowany jako debiutant. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku kompozytorów-weteranów, a Thomas G:son, Linnea Deb, Anderz Wrethov i Jimmy Jansson są współautorami po czterech-pięciu konkursowych piosenek. Znajomych nazwisk jest jeszcze więcej. SVT podkreśla, że w stawce bierze udział 80 kompozytorów (wliczając to artystów współtworzących piosenki), ale brak większej rotacji wśród twórców i artystów zdecydowanie nie pomaga w zbiciu krytyki, że Melodifestivalen to wzajemnie adorująca siebie sztuczna bańka, która jest odrealniona od reszty rynku muzycznego w Szwecji. Jednoczesny brak otwarcia na inne środowiska muzyczne w kraju zdecydowanie kontrastuje z zasadami egalitaryzmu i równości, tak celebrowanym w Szwecji.
Wiktoria pojawi się w szwedzkich selekcjach już trzeci raz. Jej debiut miał miejsce w 2016 roku
Jedyną nowością jest spora grupa początkujących wykonawców, którzy są mocno osadzeni w świecie mediów społecznościowych i blogosfery. Obecność tego typu wykonawców jest jak najbardziej spójna z wprowadzeniem do selekcji aplikacji do głosowania. Wspomniana aplikacja wypacza wyniki na korzyść najmłodszych widzów, którzy tak jak idole nie rozstają się z telefonami. Jednakże, takie podejście jest bez litości zarówno dla bardziej skomplikowanych propozycji oraz, co ciekawe, tych którzy mają słuchaczy i dobrą prasę na lokalnej scenie muzycznej. Z jednej strony Björkman i spółka działają spójnie, ale z drugiej strony otrzymujemy sprzeczne sygnały. Według dziennika Dagens Nyheter, SVT rozważa ograniczenie wpływu aplikacji na ostateczne wyniki.
To będzie trzeci udział Dolly Style w selekcjach
Podsumowując: jedyną odpowiedzią SVT na syntetyczność, która pogrążyła wynik Szwecji wśród widzów w Lizbonie, jest jeszcze większe poleganie na opatrzonych formułach i braku otwarcia na nowe środowiska muzyczne. Z jednej strony Melodifestivalen bawi się w paleoarcheologię, a jednocześnie przyciąga do siebie niszę, której miejsce jest raczej na dziecięcej Eurowizji. W skrócie: stagnacja, chaos sygnałów oraz brak pomysłu na przyszłość.