Karma karma, come and dance with me… niektórym w przedeurowizyjnej walce nie pomogły ani mistycyzm, ani wyszukane rytuały na scenie. Za to u innych sprawdziła się… zwykła ludzka determinacja. Jak w tym roku wybierała Europa i dla kogo była bardziej łaskawa?
Tydzień temu zakończył się Sezon Selekcyjny 2017! Gdy już wystarczająco ochłonęliśmy po emocjach ostatnich finałów narodowych, osłuchaliśmy się z wybranymi utworami i doczekaliśmy się wreszcie wszystkich eurowizyjnych piosenek (tak, to prztyczek w Twoim kierunku, Armenio). To dobry moment, na podsumowanie tegorocznych selekcyjnych wydarzeń.
Najwięksi wygrani? Weterani!
Eurowizja dla jest dla wielu artystów na tyle smakowitym kąskiem, że walkę o nią podejmują wielokrotnie – i czasem ich długa walka się opłaca. Niektórym cierpliwość i determinacja owocuje przykładowo w siódmej (Sanna Nielsen, Szwecja 2014), bądź też jedenastej próbie (Olivia Lewis, Malta 2007).
Jak się okazuje, ten sezon selekcyjny był szczęśliwy dla wielu wykonawców, którzy walkę o Eurowizję nie podjęli pierwszy raz. Ile startów selekcjach mieli na koncie tegoroczni reprezentanci zanim trafili na ESC?
Dla Albanki, Lindity Halimi, tegoroczny udział w Festivali i Këngës był trzecim w jej karierze. Zadebiutowała 7 lat temu w duecie z Ertim Hizmo. Ponownie swoich sił w starciu o wyjazd na Eurowizję spróbowała w 2014 roku, aby powalczyć o wyjazd do Wiednia (w Albanii proces selekcyjny kalendarzowo wypada rok wcześniej niż dana Eurowizja). Odmieniona, odchudzona i bardzo labadziarska Lindita zaprezentowała odważny jak na skostniałe standardy FiKu utwór S’të fal. Pomimo bycia faworytką wielu fanów zajęła ostatecznie ‘tylko’ trzecie miejsce. Chociaż wokalistka krytykowała fakt, że w albańskim festiwalu triumfują tylko i wyłącznie poważne festiwalowe utwory, sama zgłosiła taki do ostatniej jego edycji i… wygrała. Nie oznacza to, że Lindita całkowicie porzuciła swoją drapieżną muzyczną naturę. W najbliższym czasie czeka nas premiera utworu Now, który według zapewnień Lindity ma być nawet niegrzeczniejszy od S’të fal
https://www.youtube.com/watch?v=uhyRJxPFM9I
Gruzinka Tako Gachechiladze, podobnie jak albańska koleżanka, również przeszła drogę od drapieżności po festiwalowość. Wcześniej w gruzińskich selekcjach startowała trzy razy – jeden raz solo oraz dwa razy w trio 3G. Z tym ostatnim nawet wygrała selekcje w 2009! Niestety, w związku z dość mocno nawiązującym do polityki tekstem utworu Gruzja nie została tego roku dopuszczona do eurowizyjnej rywalizacji. Tako wróciła po latach, ale politycznych aluzji się nie wyzbyła – zainteresowani tegorocznym skandalikiem powinni przyjrzeć się wizualizacjom z selekcyjnego występu do utworu Keep The Faith.
Łotewski zespół Triana Park startował co roku w latach 2008-2012 co roku. Znana ze swoich kontrowersyjnych (nawet jak na łotewskie selekcje) występów grupa nie mogła osiągnąć sukcesu w formacie Eurodziesma. Triana Park ugrzeczniła z lekka wizerunek, muzycznie, zgrabnie wpasowała się w obecne trendy, zgłosiła do Supernovy i wygrała! Grupa zwyciężyła w swoim szóstym podejściu – co jest całkiem godnym podziwu wynikiem.
Nikt jednak w tym roku nie ma tak bogatej historii selekcyjnej, jak reprezentantka Malty, Claudia Faniello! W czasie kiedy brat wokalistki już dwa razy triumfował a maltańskich eliminacjach, Claudia wygrała dopiero… za 11 razem! Przykład Claudii może być pocieszający dla wielu zdesperowanych Eurowizją.
Faniello bez tchu próbowała swoich sił od 2006 roku…
Dla tegorocznych reprezentantów Danii (Anji Nissen) oraz Białorusi (Navi) triumfem zakończył się drugi pod rząd występ w selekcjach. Ciekawa historia wiąże się z Francesco Gabbanim z Włoch – wokalista który w tym roku wygrał konkurencję główną Sanremo, zaledwie rok temu z piosenką Amen zwyciężył w kategorii dla juniorów!
Niektórzy mają za sobą wiele startów selekcyjnych, ale już niektóre z nich kończyły się sukcesami. Zespół Sunstroke Project, (którego członek „Epic Sax Guy” jest bardziej znany niż sama Eurowizja) w selekcjach mołdawskich startował 5 razy z czego aż 2 razy wygrał. Co ciekawe, początkowo wokalistką grupy był Pasha Parfeny (ESC 2012), z którym to właśnie grupa debiutowała w selekcjach w 2009.
Reprezentant Słowenii, Omar Naber, ma już za sobą Eurowizję w Kijowie – w 2005 zaśpiewał piosenkę Stop. O wyjazd na Eurowizję starał się jeszcze cztery razy – w tym swoich sił próbował w Szwajcarii, aby za piątym podejściem wreszcie powrócić na eurowizyjną scenę.
„Verońsko-estoński” duet ma już za sobą eurowizyjną, choć nie do końca podobną, przeszłość. Koit Toome reprezentował Estonię w 1998 roku w Birmingham, gdzie zajął 12 miejsce z piosenką Mere lapsed. Laura Põldvere brała udział w pierwszej Eurowizji kijowskiej z zespołem Suntribe, lecz nie udało się wtedy awansować do eurowizyjnego finału. Co ciekawe, Laura w tym samym roku brała udział w selekcjach solo zajmując drugie miejsce z piosenką Moonwalk! Wliczając oba podejścia w 2005 oraz tegoroczne startowała w estońskich selekcjach 6 razy, za każdym razem zajmując miejsce w top 3!
Nie tylko poprzez selekcje wybierani byli weterani. Azerka Dihaj otarła się już wcześniej o zostanie wybraną wewnętrznie reprezentantką Azerbejdżanu, Cypryjczyk Hovig brał udział w selekcjach w 2015 roku, a Jacques Houdek z Chorwacji aż sześć razy startował w chorwackich eliminacjach Dora!
Oczywiście jedną z uczestniczek tegorocznego ESC mającą bogate selekcyjne doświadczenie jest reprezentantka Polski, Kasia Moś! Dla wokalistki była to trzecia próba dostania się na ulubiony konkurs Europejczyków, i jak wiemy zakończyła się ona sukcesem. Pomimo tego, że Kasia nie bywała wcześniej faworytką fanów, w tym roku oczarowała absolutnie wszystkich. Czy tak samo poradzi sobie z europejską publicznością?
https://www.youtube.com/watch?v=ameATj8tQ-E
Największe przegrane? Czarownice!
Skąd się wziął trend na czarownice w tym roku? Ciężko powiedzieć. Czy tak objawia się echo zwycięstwa Jamali? Chyba wokalistka nie byłaby zbytnio zachwycona, gdyby dowiedziała się że jest kojarzona z wizerunkiem wiedźmy… Trzeba jednak przyznać, że „bagiennych czarodziejek” w tym roku było naprawdę sporo. Pomimo tego, że każda z nich była faworytką, żadna z nich na Eurowizję nie trafiła.
We will remember them! Tóth Gabi, Emma Official, Aninia, Kerli, Aistė Pilvelytė, Elin & The Woods
Posted by Ladadidej – Eurovision Awkwardness on Tuesday, March 14, 2017
Węgierka Gabi Toth swoim mistycznym wyglądem scenicznym zaskoczyła praktycznie wszystkich. Rozczochrane włosy, dzikie tańce? Pomimo dość szokującej prezentacji nowoczesnej zazwyczaj Gabi do samego końca pozostawała ona główną faworytką fanów. Niestety jurorzy nie kupili tej przemiany wokalistki nie wpuszczając jej do superfinału.
Finka Emma miała nie mieć sobie równych, we wszystkich możliwych rankingach miażdżyła konkurencję z Uuden Musikiin Kilpailu. Ale wydarzyła się tak zwana „piękna katastrofa”. W występie nawiązującym do rytuałów magicznych popsuło się prawie wszystko co mogło. Nie dość, że zestresowana wokalistka wypadła z rytmu w drugiej zwrotce, to jeszcze na dodatek zgasła pochodnia, będąca ważnym elementem choreografii… Wynik nie mógł być zaskoczeniem, Emma do Kijowa nie jedzie, a ostatecznie została sklasyfikowana na trzecim miejscu w fińskich selekcjach.
https://www.youtube.com/watch?v=NUSGaK-CNII
Wielką przegraną tego sezonu jest też Estonka Kerli – tym razem wiedźma polarna, zwierzęcy duch. Kolejny pełen pradawnego dzikiego mistycyzmu oraz dobrze przygotowany występ nie dopomógł w zdobyciu selekcyjnego złota. Choć w tym wypadku zawinić mógł po prostu nie najlepszej jakości wokal…
Do grona ścisłych faworytów w Szwecji należał duet Jona Henrika Fjällgrena oraz Aninii. Próbowali oni zarazić widzów magią lapońskich Samów. Nie udała im się ta sztuka. Podobnie nieskuteczna w tym zabiegu była Elin z Norwegii.
Loreen, nie do końca wiedźma z bagien ale jednak… mistycyzmu jej piosence, a tym bardziej występowi odmówić nie można. Szwedzi nie kupili tego genialnego performensu ku rozpaczy eurowizjomaniaków na całym świecie. Czy tu też zadziałała klątwa rzucona na zbyt magiczne kobiety?
Wyżej wspominaliśmy, że weterani selekcyjni w tym roku zdominowali Eurowizję. Jak to się więc stało, że w tej stawce zabrakło Aistė Pilvelytė, która o wyjazd na ESC starała się tyle razy że nawet najstarszym Litwinom ciężko to zliczyć? Otóż jej też nie dopomógł dziki, ‘wiedźmowaty’, momentami wręcz epatujący erotyką występ, niestety więc będziemy musieli w tym roku obejść się bez wilczej Aiste. Czy kiedyś jej eurowizyjna desperacja też wreszcie da jakiś rezultat?
Tymczasem Litwa odrzuciła jeszcze niejedną „czarownicę” – udowodniła, że nie boi się Lolity Zero, już nie wspominając o braku strachu przed Perunem….
Ukraina też na poziomie w finału odrzuciła dwie wokalistki o przesiąkniętych tajemniczością występach. Tak, zgadza się. Jedna z nich była murowaną faworytką od początku. No cóż.
W tym czasie Armenia obeszła trochę ‘klątwę przeciwmagiczną’ – wybrana poprzez talent show Artsvik dostała do zaśpiewania bardzo mistyczny utwór Fly With Me. Czy oczaruje nim Europę?
Tym samym zamknęliśmy kolejny Sezon Selekcyjny! Co najmocniej Was w tym roku rozemocjonowało? Jakiego weterana najchętniej zobaczylibyście na eurowizyjnej scenie? A której selekcyjnej „wiedźmy” brak Wam w eurowizyjnej stawce najbardziej?
Wasza HoSanna
Foto: youtube