Od momentu wycofania się Turcji z Konkursu Piosenki Eurowizji co jakiś czas pojawiają się doniesienia o powrocie telewizji TRT. Ostatnio przedstawiciele krajowego nadawcy skomentowali te doniesienia twierdząc, że ponowny udział może być możliwy tylko w przypadku korekty „pomieszanej mentalności”, jaką reprezentuje Eurowizja. Europejska Unia Nadawców (EBU) nie pozostała dłużna.
Szef tureckiej telewizji TRT, Ibrahim Eren, przy okazji dyskusji nad programem stacji został zapytany o uczestnictwo kraju w przyszłorocznej Eurowizji. Stwierdził, że jest to mało prawdopodobne wydarzenie. Jak powód podał m.in. zwycięstwo Conchity Wurst w 2014 roku:
Nie planujemy powrotu do konkursu m.in. z powodu systemu głosowania. Dodatkowo, jako nadawca publiczny, nie jesteśmy w stanie transmitować o godzinie 21 wydarzenia, podczas którego brodaty Austriak nosi sukienkę. Nie wierzymy w koncepcję płci kulturowej oraz że można być jednocześnie mężczyzną i kobietą.
Eren potwierdził, że telewizja turecka jest od wielu lat w stałym kontakcie z EBU odnośnie do ponownego udziału kraju w Eurowizji. Prezes telewizji TRT przedstawił stanowisko, jakie zajmuje nadawca w trakcie negocjacji z EBU:
Rozmawiając z EBU odnośnie do kwestii Eurowizji, podkreśliłem, że prezentowana wizja odstaje od naszych wartości. Obserwujemy, że inne kraje mają podobny problem i bojkotują Eurowizję. Z powodu zarządzających, EBU znajduje się w stanie mentalnego chaosu. Jeśli zostanie to naprawione, to zdecydowanie wrócimy do konkursu.
W podobnym tonie wypowiadał się premier Turcji, Binali Yıldırım, który podkreślił, że rozwój wypadków w tegorocznej Eurowizji miał charakter ideologiczny. Yıldırım stwierdzi, że pozwolono Izraelowi wygrać Konkurs po raz pierwszy, aby Eurowizja odbyła się w Izraelu w 2019 roku (Izrael wygrał po raz pierwszy w 1978 roku – przyp. red.): Imperialiści chcieli tego, aby konkurs odbył się w Jerozolimie w celu zaostrzania konfliktu między religiami.
W rozmowie z agencją Reuters, lokalny dziennikarz Musa Igrek zwraca uwagę, że prawa LGBT są poważnie naruszane w Turcji. Igrek zwraca uwagę, że 2015 roku władze zdecydowały się na delegalizację parady w 2015 roku oraz festiwalu filmowego w Ankarze. Kolejnym krokiem, w ramach wizji władz Turcji, jest Eurowizja, która w oczach polityków wpisuje się w tę samą perspektywę. Warto zwrócić uwagę, że to stoi w sprzeczności historią kraju. W czasach Imperium Osmańskiego stosunki jednopłciowe był już legalne od 1858 roku.
Konkurs Piosenki Eurowizji ma długą tradycję związków z kulturowym aspektem społeczności LGBT. Warto wspomnieć, że pierwszy wykonawca drag (jako tancerz) pojawił się na scenie w reprezentacji Norwegii w 1986 roku. W kolejnych latach mieliśmy okazję zobaczyć takich wykonawców m.in. ze Słowenii (2002), Danii (2007) czy Ukrainy (2007). Ważnym aspektem było również zwycięstwo transseksualistki, Dany International, w finale Eurowizji 1998.
EBU nie pozostała dłużna prezesowi telewizji TRT odpowiadając, że Konkurs Piosenki Eurowizji od dawna opiera się na taki wartościach, jak uniwersalność, inkluzywność oraz celebrowanie różnorodności za pośrednictwem muzyki. Rzecznik prasowy EBU zwrócił jednocześnie uwagę, że w przeszłości Turcja miała duży wkład w konkurs m.in. poprzez goszczenie wydarzenia w Stambule (w 2004 roku).
Turcja uczestniczyła w Konkursie Piosenki Eurowizji 34 razy, począwszy od 1975 roku. Okres największej świetności tego kraju na Eurowizji przypadł na zeszłą dekadę, kiedy Turcja znalazła się aż 7 razy w pierwszej dziesiątce. W 2003 roku Sertab Erener nawet wygrała finał konkursu z utworem Every Way That I Can (warto przy okazji wspomnieć, że wokalistka jest wielką zwolenniczką powrotu kraju do Eurowizji). Ostatni raz mogliśmy zobaczyć tureckiego reprezentanta na eurowizyjnej scenie pięć lat temu w Baku. Od momentu wycofania się, turecki nadawca jest zaangażowany w konkurs piosenki dedykowany krajom i społecznościom języków tureckich. Organizowany od 2013 roku Türkvizyon, niestety, spotyka się z marginalnym zainteresowaniem.
Źródłó: ESCXTRA, Haaretz; Foto: Yahoo