Waylon bojkotuje media, czyli holenderskie emocje po Eurowizji

W okresie podsumowań wyników eurowizyjnych własnego kraju potrafią paść najróżniejsze komentarze. Od pochlebnych po żartobliwe jak również te negatywne i pełne rozgoryczenia. Jak lokalne media oceniają rezultat Waylona w Lizbonie?

Od chwili oficjalnego ogłoszenia Willema Bijkerka [prawdziwe nazwisko Waylona – przyp.red.) reprezentantem Holandii w 63. Konkursie Piosenki Eurowizji artysta utrzymywał, że jego cel to zwycięstwo i nie rozważa innej alternatywy. Spośród wszystkich skomponowanych przez siebie utworów wokalista wybrał pięć najlepszych, z których codziennie jeden wykonywał w trakcie audycji programu De Wereld Draait Door. Kompozycja Outlaw in ‘Em została już wcześniej wytypowana przez artystę, jego menedżment i osoby odpowiedzialne z ramienia nadawcy jako konkursowa propozycja do Lizbony. Wybór od początku spotkał się z mieszanymi uczuciami. Wiele osób zastanawiało się, czy utwór z pogranicza rocka i country ma szansę odnieść sukces na Eurowizji i czy po raz pierwszy od dwóch lat Holandia nie wyjdzie z półfinału. Z kolei zdaniem Waylona, Eurowizja jest platformą pozwalającą na prezentacje różnych stylów muzycznych, kolorytu i najważniejsze w całym projekcie jest to, aby pozostać sobą oraz wierzyć w to, co się robi.

Chociaż delegacja holenderska była pewna podjętej decyzji, głosy krytyki nie ustępowały. Prasa w Królestwie Niderlandów miała swoje zdanie i nie przepuszczała okazji, aby móc je wyrazić. Często w dość oskarżycielskim tonie. Waylon zdawał się nieporuszony negatywnymi komentarzami i nadal obstawał przy swoim wyborze. Spór o Outlaw in ‘ Em narastał, aż przybrał w Lizbonie formę otwartego konfliktu pomiędzy wokalistą a dziennikarzami jednych z największych dzienników – AD oraz De Telegraaf.

Konflikt z AD trwał już od października, a przejawiał się on w kontakcie pomiędzy Waylonem a dziennikarzem Stefanem Raatgeverem, który już od samego początku wyrażał się negatywnie na temat sposobu, w jaki Waylon został ogłoszony reprezentantem. Raatgever podzielił swoje wątpliwości z jednym z menedżerów artysty i chociaż wtedy zdawało się, że dyskusja nie potoczy się dalej, w kwietniu Waylon nawiązał ponownie do komentarza dziennikarza na ten temat

Konflikt z moim menedżerem jest sprawą pomiędzy mną a nim – mówił Waylon.

Wokalista zaczął także celować w inne krytyczne wypowiedzi Raatgevera na swój temat. Wyraził też życzenie, aby dziennikarz podał mu rękę i przeprosił, grożąc, że jeżeli tego nie zrobi, straci możliwość kontaktów prasowych z artystą i jego teamem. Stefan Raatgever uznał słowa Waylona za niewiarygodne i odmówił. Podczas pobytu w Lizbonie nie tylko on, ale cała grupa dziennikarzy AD nie została dopuszczona do rozmowy z wokalistą, który twierdził, że nie chce mieć styczności z negatywnością.

Dopóki będziecie stosować krzywdzącą retorykę i plugawić dziennikarski fach nie jesteście warci tego, aby prowadzić z Wami jakąkolwiek rozmowę a Stefanowi możecie powiedzieć, że jest zwykłym pieniaczem! – powiedział Waylon.

Również korespondenci dziennika De Telegraaf nie mogli rozmawiać z Waylonem, który zraził się do gazety przez, jak sam to określił, negatywizm i zgorzknienie niektórych osób w niej pracujących. Artysta miał tu przede wszystkim na myśli opinie, jakie dziennik zamieszczał na swoich stronach po pierwszych nagraniach holenderskich prób w Lizbonie. Krytykowano w nich przede wszystkim obecność czterech czarnoskórych tancerzy wykonujących spazmatyczny taniec oraz choreografię, której elementy mogły wywoływać mieszane uczucia u odbiorcy.

Po emocjonującym dla Holendrów głosowaniu podczas półfinału w czwartek Waylon mógł odetchnąć z ulgą otrzymując awans do wielkiego sobotniego finału. Holandia została wyczytana, jako ostatni kraj, przez co emocje w delegacji sięgały zenitu. Cornald Maas, dziennikarz i komentator eurowizyjny dla AVROTROS, był przekonany, że to Polska będzie ostatnim awansującym krajem. Co dla polskich fanów okazało się zawodem, Holendrzy przyjęli jako wielki oddech ulgi. Po opublikowaniu wszystkich wyników okazało się, że Holandia zajęła w półfinale 7. miejsce, zdobywając łącznie 174 punkty, wyprzedzając Słowenię, Serbię i Węgry, które tylko czterema punktami wyprzedziły nieawansującą do finału Rumunię.

Ponieważ szczegółowe wyniki półfinałów zostają ujawnione dopiero po zakończeniu całego konkursu, niderlandzkie media nie wiedziały jak poradził sobie Waylon. Awans do finału był w tamtej chwili najważniejszy i cała delegacja mogła otwierać szampana. Sukces swojego reprezentanta lokalna prasa przyjęła z ogromnym entuzjazmem. Podkreślano profesjonalizm Waylona, jego czysty i mocny głos oraz wysiłek, jaki został włożony w występ przygotowany profesjonalnie od początku do końca.

Radość z awansu na krótko przyćmiła spięcia pomiędzy Waylonem a prasą. O ile o nerwach w kwestii występu nie było mowy, wokalista prawie buchał ze złości, kiedy dziennikarze poczytnego tabloidu Story pojawili się przed domem jego byłej żony, aby zadawać pytania na temat udziału w Eurowizji, konfliktu z mediami oraz faktu, że obecna partnerka wokalisty Bibi Breijman spodziewa się dziecka. Pytania, oprócz do byłej żony, były adresowane do ich wspólnego dziecka, 15-letniego Dylana. Artysta zawsze starał się trzymać swojego syna z dala od świateł jupiterów, tym bardziej wściekł się, kiedy usłyszał o wizycie dziennikarzy.

Bojkotowanie przez Waylona konkretnych mediów spowodowało, że zaczęto wytykać mu trudności w przyjmowaniu krytyki. De Telegraaf wręcz drwiąco przestrzegał, że lepiej nie ważyć się krytykować Waylona, ponieważ jego ego nie jest w stanie sobie z tym poradzić.

W jednej z rozmów z portalem Nu.nl artysta bronił się przed takimi zarzutami, podkreślając, że słowo bojkot było nadużyciem zaś na konstruktywną krytykę jest zawsze otwarty:

Jako prasa, jako dziennikarz jesteś w stanie zatroszczyć się o to, że mimo uwag, atmosfera pozostaje pozytywna (…) Jedyne, czym Ci ludzie się zajmują to wyrażanie swojego zgorzknienia i sianie zamętu. Ośmieszanie i umniejszanie Tobie, jako artyście, na to nie mam ochoty tracić czasu.

W odpowiedzi na powyższe zarzuty dziennik AD stwierdził, że Waylon chce, aby relacje i wszystko, co dotyczy jego uczestnictwa w Eurowizji było przedstawiane pozytywnie na każdym kroku. Dziennikarstwo niestety nie działa w taki sposób i trzeba umieć opisywać fakty takimi, jakie są.

Wynik sobotniego finału nie okazał się spełnieniem oczekiwań, jakie stawiał sobie zarówno Waylon jak i przedstawiciele nadawcy. Outlaw in ‘Em zajęło ostatecznie 18. miejsce z dorobkiem 121 punktów (32 punkty z televotingu i 89 punkty od jury), czyli siedem pozycji gorzej niż poprzedni reprezentanci kraju O’G3NE (ESC 2017) i Douwe Bob (ESC 2016). Lokalne media z chęcią skupiły się na analizie tego, co poszło nie tak.

Przede wszystkim zarzucano Waylonowi uparcie i egoizm podkreślając, że – (…) zajmował się tylko tym, co sam uważał za słuszne (…) Zapomniał o tym, że reprezentuje cały kraj a nie tylko swoją muzykę. Wspominany wcześniej Stefan Raatgever, dziennikarz gazety AD, stwierdził, że już sam wybór utworu był błędem. Jego zdaniem, jeżeli nadawca AVROTOS poważnie myśli o wygranej na Eurowizji musi zmienić taktykę i przestać dawać wykonawcom wolne pole do popisu, przede wszystkim w kwestii wyboru utworu. Według Raatgever’ a, ten sam błąd popełniono też w przypadku O’ G3NE. Ponadto zaznaczono, że Waylon, jako ktoś, komu bardzo zależało aby w tym roku zostać reprezentantem, powinien być bardziej pokorny i otwarty na sugestie innych.

Sam artysta zapytany o ocenę swojego występu był spokojny i chociaż przyznał, że chciał zawalczyć o zwycięstwo, top10 było w jego mniemaniu w zasięgu ręki, to takie a nie inne miejsce zostało mu przyznane i musi się z tym pogodzić. Zwycięstwo Netty z Izraela skomentował ograniczając się tylko do oceny, że było ono zasłużone – jeżeli patrzyć na Eurowizję, jako cyrk i czyste wariactwo (…) cztery lata temu kobieta z brodą, a teraz kurczak. Szkoda, że widzowie w domach nas nie docenili.

W ostrej reakcji na tę wypowiedź artysty dziennik AD stwierdził, że porażkę może Waylon tylko i wyłącznie zawdzięczać sobie i swoim wyborom (…) 18. miejsce ma się nijak do zwycięstwa, o jakie nasz reprezentant miał się starać. Według gazety samo Outlaw in ‘Em było najmniej odpowiednim utworem, spośród pięciu, które wokalista rozważał do zaprezentowania w Lizbonie natomiast prezentacja sceniczna była tylko przysłowiowym gwoździem do trumny. Określono ją, jako bezpłciową, zbyt mroczną a nawet bezsensowną jeżeli spojrzeć na to, co zaprezentowali tancerze. Wytknięto również postawę Waylona, który uznał, że przeciętnie inteligentna osoba zrozumie, o co Nam chodzi.

De Telegraaf w ocenie choreografii tancerzy Waylona posunął się dość daleko w swojej krytyce. Artysta został porównany do białego pana na amerykańskiej plantacji, stojącego ponad swoimi niewolnikami, którzy starają się go zabawiać małpimi wygłupami. Ten niezwykle niepoprawny politycznie i krzywdzący komentarz spotkał się ze zdecydowaną krytyką wokalisty. Waylon podczas rozmowy w popularnym programie Late Night wyraził swoje wzburzenie i niepokój na myśl o tego typu rasistowskich opiniach. Jeszcze nigdy w swoim dorosłym życiu nie spotkałem się z dyskryminacją i rasizmem w tak intensywnej formie (…) jako kraj musimy zwracać uwagę na takie zachowania.

Zarzuty o niezdolności do przyjmowania krytyki, Waylon tłumaczył jako gotowość do walki o to, co uważa za słuszne. Jest dumny z tego, że jego team zaprezentował się najlepiej jak potrafił. Eurowizja pozostaje dla niego niesamowitym przeżyciem i nadal uważa się za fana lub nawet jej ambasadora.

RTL Boulevard podaje, że Waylon jest gotów do regularnych powrotów na Eurowizję, np,. co cztery lata. Propozycja wielu osobom przypada do gustu, ale pozostaje pytanie czy takie oferty są Holandii potrzebne? Jeżeli kraj rzeczywiście rozważa realną walkę o zwycięstwo, należy wyciągnąć wnioski i dokładnie przemyśleć strategię na nadchodzący rok. Miejmy nadzieję, że w Izraelu pójdzie Holandii lepiej.

foto: ANP
źródło: ad.nl; telegraaf.nl; mediacourant.nl; rtlboulevard.nl; nu.nl; eurovision.tv; waylon.nl

Exit mobile version