W Portugalii, kraju organizatorze tegorocznej Eurowizji, nie cichną komentarze po historycznym konkursie w Lizbonie! Jak przyjęto ostatnie miejsce w finale Cláudii Pascoal i Isaury? Ile kosztowała organizacja? Czy Festival da Canção będzie kontynowane w takiej samej formie jak dotychczas?
Przed rokiem Salvador Sobral zwyciężył Konkurs Piosenki Eurowizji w Kijowie i przeniósł konkurs po raz pierwszy do Lizbony. Rok po tym niewątpliwym sukcesie Portugalia znalazła się na samym dnie tabeli finałowej zdobywając 26 miejsce i 39 punktów. Zarówno w głosowaniu jurorów i widzów otrzymała przedostatnie, 25 miejsce.
Cláudia Pascoal i Isaura na Instagramie udostępniły podziękowania za ogromne wsparcie jakiego doświadczyły po wygranej w Festival da Canção i podczas przygotowań do Eurowizji w Lizbonie. Dla obu Eurowizja była najbardziej wyjątkowym doświadczeniem w karierze. Cláudia wyznała, że jeszcze rok temu nie uwierzyłaby, że znajdzie się na największej scenie świata, dzieląc te chwile ze wspaniałymi osobami, reprezentując kraj, który tak bardzo kocha. W swój występ włożyła całą siebie i zrobiła wszystko co w swojej mocy żeby Portugalczycy byli z niej dumni.
Piosenkę O Jardim najbardziej docenili jurorzy z Litwy (przyznając Portugalii 7 punktów), Irlandii (6 punktów), Estonii i Szwajcarii (po 3 punkty) oraz Holandii (2 punkty). Spośród widzów piosenka otrzymała punkty jedynie z Francji (10 punktów) i Szwajcarii (8 punktów), gdzie mieszka bardzo dużo Portugalczyków.
To nie pierwszy raz kiedy Portugalia ląduje na dnie tabeli, nie jest to też najgorszy wynik w historii występów. W 1964 roku António Calvário nie zdobył żadnego punktu, w 1974 roku Paulo de Carvalho zdobył jedynie 3 punkty i zajął ostatnie miejsce, natomiast w 1997 roku Célia Lawson również nie zdobyła ani jednego punktu.
Tozé Brito, juror tegorocznego Festival da Canção, przyznał: „Rezultat O Jardim był niesprawiedliwy a piosenka powinna znaleźć się w połowie tabeli, jako że były w stawce konkursowej znacznie gorsze propozycje. Zeszłoroczne zwycięstwo ballady w języku portugalskim było wyjątkowe, próba zastosowania tej samej reguły okazała się być nietrafionym ryzykiem. Nie opłaciło się stawiać ponownie na lekkość, intymność, prostotę aranżacji i dobry gust. W tym roku w konkursie najlepiej poradziły sobie piosenki pełne entuzjazmu, ekstrawersji i oprawy wizualnej.” Juror podsumował, że ma nadzieję, że osiągnięty rezultat nie zrazi innych portugalskich artystów do Eurowizji, ponieważ każdy konkurs rządzi się swoimi prawami i wszystko jest możliwe, tak samo jak w życiu. Nie jest planowana zmiana formatu portugalskich preselekcji.
Nadawca publiczny Portugalii, organizatorzy tegorocznej Eurowizji, RTP, są bardzo zadowoleni z krajowych wyników oglądalności trzech koncertów. Eurowizja osiągnęła najwyższy udział widzów od 10 lat, wyższy nawet niż w momencie wygranej Salvadora Sobrala. 1 milion 547 tysięcy osób oglądało koncert finałowy a najwyższą oglądalność odnotowano podczas wspólnego występu Salvadora i brazylijskiego artysty Caetano Veloso, który oglądało 50,2% telewidzów.
Gonçalo Reis, prezes RTP, jest pod wrażeniem światowego poziomu organizacji jakiego podjęła się telewizja portugalska. Po Eurowizji przyznał, że spełniono wszystkie wyznaczone cele, organizacja ogromnie rozwinęła możliwości techniczne i produkcyjne RTP, udało się stworzyć i przekazać obraz nowoczesnej i kreatywnej Portugalii oraz jeszcze bardziej wypromować turystycznie Lizbonę. Bardzo zadowolony jest także premier Portugalii, António Costa. Wspomniał, że 20 lat po Expo 1998 oraz Euro 2004 Portugalia kolejny raz świetnie wywiązała się z organizacji wydarzeń tak dużej skali.
Tegoroczna okazała się być najtańszą od 2008 roku, kiedy po raz pierwszy wprowadzono dwa półfinały. Całkowity koszt organizacji wyniósł 20 milionów euro. Największą część wydatków pochłonęło przygotowanie infrastruktury w Altice Arenie czy służby specjalne ochraniające wydarzenie. RTP bardzo dużą uwagę skupiło na materiałach wideo prezentowanych podczas transmisji koncertów oraz pocztówkach z uczestnikami ze wszystkich krajów. Dla wielu tegoroczna Eurowizja była skąpa i biedna, dla przykładu organizatorzy nie wydali ani centa na Eurovision Village, której przygotowanie leżało jedynie w gestii sponsorów.
Osobą o której po Eurowizji z nieskrywanym zachwytem mówią wszystkie media, również te w Europie jest Filomena Cautela. Spośród czterech prowadzących wyróżniała się tym, że jako gospodarz green roomu w największym stopniu mogła sobie pozwolić na swobodę i ominięcie sztywnych zasad wymaganych przez EBU. Jednym z ulubionych momentów show była inscenizacja znanych eurowizyjnych piosenek przez prowadzące. Filomena, zmuszana do tańca wbrew swojej woli, skradła show swoim wykonaniem Euphorii. Również podczas prób Filomena zbierała ogromne owacje od przedstawicieli prasy, improwizując podczas nieplanowanych przerw. Portugalczycy doceniają także determinację Filomeny. Tuż po zakończeniu obu półfinałów w ciągu kilku minut znalazła się w studiu RTP, gdzie prowadziła swój talk-show „5 Para A Meia-Noite”.
Źródła: cmjornal.pt; observador.pt; jn.pt; publico.pt Foto: eurovision.tv